Jedyny przystanek jaki zrobiliśmy w drodze do Ełku to Mikołajki. O tyle oczywiste, że przecież musieliśmy coś zjeść. Miasteczko było w wirze przygotowań do sezonu. Tylko część lokali otwarta. W pozostałych końcówki remontu, wielkie sprzątanie itp. Nie działała jeszcze stacja benzynowa dla jednostek pływających, ale kilka łódek już unosiło się na wodzie w przystani. W sumie Mikołajki poza sezonem to bardzo miła mieścina - cisza, spokój, niezłe jedzonko.
Najbardziej żałuję tego, że nie mieliśmy czasu popłynąć w rejs stateczkiem wycieczkowym po jeziorze. Cóż, może następnym razem...