Mijamy amsterdamskie muzea. Trochę mi smutno, że z braku czasu nie możemy do nich wejść. Zasiedzieliśmy się zbyt długo na kwiatowym targu i z kontemplowania sztuki nici. Przystajemy tylko na chwilę nad jednym z kanałów. Białe stateczki dostojnie suną w dal. Piotr łapie mnie za rękę. Romantyk. Lubię te chwile, są tylko nasze. Czuję się teraz, jak dziewiętnaście lat temu, gdy spotkaliśmy się pierwszy raz. Od tamtej pory dużo razem przeszliśmy i kto wie, cóż jeszcze nas czeka.