Podróż Małżeńska podróż z kwiatkiem w tle - Smacznego



Południe już za pasem i lekki głód zaczyna mnie ssać w brzuszku. Mąż chce chyba mi się przypodobać, bo zaprasza na obiad do restauracji. Wykwintnie ubrani kelnerzy żwawo uwijają się przy gościach. Na przystawkę, choć o nią nie prosiliśmy, wjeżdża na stół imponujących rozmiarów deska serów. Muszę spróbować tego o zielonym kolorze... Mhmmm... nawet, nawet, choć trochę zalatuje stęchłą piwnicą. Widać nie jestem smakoszem (smakoszką?) :-). Z dań głównych wybieram rode kool op z`n Twents. Ta nazwa zupełnie mi nic nie mówi... No i wpadka :-(  Liczyłam na jakieś mięsko, a dostałam... modrą kapustę. Fakt, że była super, ale głodu nie zaspokoiła. Więc może jakaś zupka ? Erwtensoep. Brzmi obiecująco... Zupa  z groszku jest wyśmienita i w niczym nie przypomina polskiej grochówki. Pycha ! Nie mam już sił na deser więc Piotr pochłania dwie porcje . Ale głodomór !

No, poeksperymentowaliśmy trochę z holenderską kuchnią, czas ruszać dalej.