Główną atrakcją Kampot jest położony nieopodal Bokor Hill station, do którego niektórzy właścicieli guesthouseów organizują wycieczki.
Dzień rozpoczęliśmy od naszego ulubionego tu śniadania czyli naleśników z bananami i szejka (czyli shake'a ;)) czekoladowego, po czym z kilkoma innymi żądnymi przygód turystami zapakowaliśmy się na tył pick-upa i ruszyliśmy. Pierwszy postój miał miejsce przy posterunku policyjnym u stóp góry. Posterunek miał podobno za zadanie pilnować aby nikt nie wjeżdżał na górę z uwagi na zły stan drogi. Oczywiście po uiszczeniu odpowiedniej opłaty (przedstawionej w ofercie wycieczki jako bilety wstępu), nasz pick-up został przepuszczony dalej. Stromą drogą wśrd gęstej tropikalnej roślinności jechaliśmy około godziny, po czym zatrzymaliśmy się przy opuszczonym budynku mieszkalnym, który podobno służył kiedyś królowi jako letnia rezydencja. Dalej droga po jakimś czasie wjeżdżała na płaskowyż by w końcu osiągnąć Bokor Hill station - centrum rozrywki dla panujących tu miłościwie przez czas jakiś francuzów (początkowo była to umowa o protektoracie, która z czasem przemieniła Kambodże w kolonię francuską).
Stojące na wysokim płaskowyżu opuszczone dawno temu budynki robią duże wrażenie. Dwa budynki które zwiedzaliśmy to kościół i kasyno. Budynek kasyna był naprawdę duży (trzy piętra, tarasy itd) - musiało tu kiedyś tętnić życe towarzyskie. Przed kasynem rozpościerał się dość duży placyk, otoczony niskim murkiem, za którym rozpościerała się przepaść - krawędź płaskowyżu (podobno po przegraniu życiowych oszczędności w kasynie niektórzy popełniali tu samobójstwa).
W cieniu kasyna zjedliśmy podany przez oranizatorów wycieczki lunch, i ruszyliśmy w drogę na dół. W połowie trasy wysiedliśmy z samochodów na krótki trekking po dżungli... i chociaż ścieżka była już trochę wydeptana to otaczająca nas roślinność (mimo pory suchej) wydawała się naprawdę nieprzebyta. Nie powiedzałbym że była to prawdziwa tropikalna dżungla, ale mini-trekking był i tak fajny.
Ostatnim etapem wycieczki był powrót łodzią do miasta - tutaj sycilismy oczy pejzażami nadrzecznym, które czasami zaskakiwały swą urodą.