Podróż RPA Namibia 2009 - JOBURG SOWETO - POŻEGNANIE Z AFRYKĄ



28.04.2009

Rano pakowanie na podróż. Wywalamy namiot, karimatę, niepotrzebne rzeczy. Jakiś strażnik na stacji bierze namiot. Dzięki temu kąpiemy się na stacji na jej zapleczu pod prysznicem. Ledwo pakuję wszystkie rzeczy do torby. Co ja takiego mam, skoro większość mi ukradli? Pamiątki?

Docieramy do Joburga. Inwestujemy jeszcze w wycieczkę do Soweto, czarnego miasta, dawniej oddzielonego od Joburga, rządzącego się swoimi prawami. Nasze obawy o bezpieczeństwo w Soweto okazały się bezpodstawne. Trzy godzinny objazd z przewodnikiem okazał się ciekawy, choć drogi (350 randów od osoby). Zjedliśmy obiad, spróbowaliśmy miejscowego piwa z kartonu – o smaku drożdży. Specyficzne, trwałe tylko 5 dni, więc nie mogę go przywieźć, choć bym chciał.

Jestem zadowolony z wizyty w tym township zamieszkałym przez ponad 3 miliony ludzi, z którego wywodzą się najwięksi przywódcy RPA, w tym Mandela.

Rzut okiem na nowoczesne city Joburga, z licznymi drapaczami chmur, ostatnie tankowanie i jesteśmy na lotnisku. To tu kilkanaście dni wcześniej dostałem pierwsze sygnały o Piotrku. Smutno mi się kojarzy to miejsce.

W wypożyczalni opowiadamy o wszystkich kłopotach. Piszemy notatkę i skargę. Manager zwraca nam poniesione koszty napraw, a nawet przez przypadek za dużo, bo na jednym z rachunków oprócz naprawy był jeszcze nocleg i ciacho. Za to też daje nam przez przypadek kasę. Oczywiście nie protestujemy. Dodatkowo, jako rekompensatę, Hertz nie policzył nam opłaty za 2 kierowcę, przejazd do Namibii i mycie samochodu, a naprawdę było co myć. Jesteśmy usatysfakcjonowani.

 Całujemy samochód na pożegnanie, meldujemy się do mojego centrum dowodzenia, że dotarliśmy do Joburga, odprawiamy się i jesteśmy szczęśliwie w samolocie.

  • Soweto