Kolejny dzień rozpoczynamy od 120 km jazdy przez Etoshę. Spotykamy żyrafy, wielkiego żółwia, 3 hieny, mnóstwo zebra, antylop, strusi, gnu.
Niestety nie spotykamy słonia. Bardzo szkoda. Cieszymy się, że udało się być w Etoshy. Szkoda jednak, że tak mało zwierząt widzieliśmy. Ale lew, nosorożce, szakale, zebry i hieny dostarczyły nam dużo wrażeń.
Największy zawód wyjazdu jak na razie to brak słonia. Wyjeżdżamy. Skończyły się szutrowe drogi. W planach mieliśmy jeszcze wyjazd na północ do Ruacany, granicy z Angolą, wizytę w Opawo u Himba i w Pupa Fallus. Niestety przez nasz samochód na wszelki wypadek musimy wracać dla pewności w stronę RPA. Przy takiej awaryjności każda stracona godzina to szansa na spóźnienie na samolot. Szkoda, bo bardzo chciałem zobaczyć życie Himba. To był jeden z priorytetów. Ale to będzie cel jednej z następnych wypraw. Pędzimy do Windhoek 500 km. Już tylko asfalt i ogromny jak na Namibię ruch. Wstępujemy jeszcze na farmę krokodyli w Otjiwarongo.