Po 12 godzinach jazdy nocnym autobusem dotarlismy do San Cristobal. Jechalismy w nocy i wyjatkowo szybko zlecialo, poza tym autobusy maja naprawde komfortowe. Przy autobusie zagadala nas francuska Elena i razem poszlismy szukac hostelu. Ona przez rok chce zwiedzic swiat, byla juz w Afryce, Indiach, Japonii teraz Meksyk a potem Ameryka Poludniowa. Poszlismy z nia do hostelu na ktory miala namiar od poznanego na Hospitalityu club Roberta- Meksykanina, ktory byl wlascicielem tego hostelu. Za nocleg zaplacilismy po 40 pesos za osote (10 zl) i w pokoju bylismy we trojke. Za chwile poszlismy z Robertem zwiedzac miasto, zaprodwadzil nas do loklanej knajpki i pokazal najciekawsze miejsca miasta. Ja niestety dobrze nie wspomniam wizyty w tym miescie, bo mimo, ze naczytalam sie duzo pozytywow o tym miejscu to odchorowalam caly wieczor. Na jutro kupilismy wycieczke do Kanionu Sumidero (200 pesos od osoby).
Podróż Meksyk w dobie świńskiej grypy:) - Dzien 9 - 29 maja 2009 - San Cristobal de las cas
2009-05-31