Pobudka o 7 rano, bo o 7.30 byslimy umowieni na wycieczke lodka w poszukiwaniu zolwi. Oprocz nas byly jeszcze 7 innych turystow. Wycieczka zaczela sie od polowow ryb- po 20 min. lapania na pusty haczyk mielismy wiadro wypelnione 7 wielkimi rybmi. Nastepnym punktem programu byly zowie. Za moment dopynelismy do pierwszego zolwia po czym nasz "bosman" wskoczyl do wody i przytrzymal dla nas zowia bysmy mogli z nim polplywac i zrobic zdjecia:) Mielismy tez nadzieje na zobaczenia delfinow ale niestety nie udalo sie.
Po powrocie oddalismy sie kapieli w oceanie a potem odwiedzileismy muzeum zowi, w ktorym znajdowalo sie bardzo wiele rozych gatunkow. Wieczor zakonczylismy w knajpce na plazy w towarzystwie dwoch Szwajcarek, ktore jak sie okazalo, maja dokladnie taki sam plan podrozy jak nasz.
Podróż Meksyk w dobie świńskiej grypy:) - Dzien 8 - 28 maja Mazunte
2009-05-29