Po szybkim sniadaniu udalismy sie na lotnisko, bo o 13.30 mielismy wylot do Mexico City (jak placilismy za nocleg to gosc nas zapewnial, ze w cenie jest sniadanie ktore jest serwowane od 8 do 10.30 ale o 9 rano jeszcze nie dowiezli wiec poszlismy do knajpki). Po 2 godz. bylismy w stolicy Meksyku. Juz nie bralismy drogiej taksowki tylko zdecydowalismy sie jechac metrem (taksowka kosztowala nas 140 pesos a metro 2 pesos od osoby). Poczatkowo chcielismy znalezc hostel w dzielnicy Zona Rosa, ktora jest podobno bezpieczniejsza niz okolica w ktorej mieszkalismy poprzednio i pelno tu restauracji ale niestety hostele z przewodnika lonley planet byly juz zlikwidowane. Ostatecznie zatrzymalismy sie w tym samym hotelu co pierwszego dnia. Zostawilsimy plecaki i udalismy sie na spacer. Juz duzo swobodniej poruszalismy sie po Meksyku niz pierwszego dnia po wyladowaniu. Czuje sie tutaj miejski klimat, ludzi sa ladnie ubarani i jakos tak bardziej europejsko tu w przeciwienstwie do wszytskich innych miejsc jakie do tej pory odwiedzilismy w Meksyku. No i przede wszystkim nie ma tutaj ogromnych samochodow, ktore byly wszedzie do tej pory. Zastanawiajace, ze w dotychczasowych miastach uliczki byly bardzo waskie a Meksykanie jezdzili wielkim vanami, ktore ledwo sie miescily na ulicy.
Podróż Meksyk w dobie świńskiej grypy:) - Dzien 19 - 8 czerwca 2009 - Mexico City
2009-06-10