Wypozyczylismy skuter za 400 pesos na 24 godz. i wybralismy sie do oddalonej o 55 km Playa del Carmen. Myslalam, ze Tulum jest malo Meksykanie, ale jak zobaczylam Playe del Carmen to juz w ogole zapomnialam, ze jestem w Meksyku. Wielka promenada na ktorej mnostwo sklepow i restauracji, a na jej koncu plaza. Nic specjalnego i nie wartego obejrzenia, no chyba, ze ktos chce na zakupy sie wybrac bo konkurencja duza. Dodatkowo co wywolalo grymas na mojej twarzy byly ceny podane w dolarach. Troszke zalujemy, ze nie zostalismy dluzej w Mazunte nad Pacyfikiem.
Nawiazujac do tytulu bloga, czyli do grypy, ktora tyle zamieszania wprowadzila przed naszym wyjazdem - tutaj wszyscy sie smieja z grypy, kogokolwiek nie zapytamy to twierdzi, ze to polityczna zagrywka. Ktoregos razu jechalismy busem z takim fajnym Meksykaninem, ktory stwierdzil, ze grype wprowadzili by miec pretekst to zakazania masowych spotkan na Zocalo w Mexico City. A to dlatego, ze chciali zmienic dwa punkty konstytucji i bali sie, ze beda z tego powodu protesty i manifestacje wiec wymyslili grype. Ciekawa teoria. W kazdym razie w Polsce wiecej bylo slychac o grypie niz tu.