O 8 rano pojechalismy busem do piramid starozytnych Majow. Musze przyznac, ze jak narazie Palenque zrobilo na nas najwieksze wrazenie. Zdecydowalismy sie wziac angielsko- jezycznego przewodnika, co bylo sluszna decyzja bo pokazal i powiedzial nam duzo ciekawych rzeczy. Fakt, ze troche sie cenia, bo za wejscie do ruin zaplacilismy po 51 pesos od osoby (13 zl) a przewodnik chcial 300, ale utargowalismy na 200 peseos. Cale miasto ma w sobie jakas magiczna moc. Dodatkowe wrazenie robi otaczajaca dzungla i dzwieki z niej dochodzace. Mielismy nadzieje zobaczyc malpe lub goryla, ktorych jest troche jak mowil przewodnik, ale jedyne co nam sie udalo to uslyszec goryla. Bylismy pod wrazeniem zarowno budowlom wzniesionym tak dawno temu, bez uzycia jakichkolwiek narzedzi, jak i madrosci starozytnego ludu.
Nastepnie bus zabral nas nad wielki wosdospad Misol Ha i stamtad na Aqua Azul - kaskady wodne. Troche nam sie kojarzyly z Plitvickimi Jeziorami w Chorwacji, z ta tylko roznica, ze tutaj mozna sie bylo kapac. Ogolnie wycieczka udana.
O 20 mielismy nocny autobús do Tulum- malej miejscowosci nad Morzem Karaibskim. Jednak podczas calej nocy (11 godz) kierowca na maxa odkrecil klimatyzacje i prawie zamarzlismy.