Podróż Dalmacja - feeria barw, magia zapachów - Tłumy w Trogirze i spokój Igrane



Trogir uważany jest za jedno z ładniejszych miast Dalmacji. Nie bez powodu wpisany został na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Dla nas ma jedną wadę – ze względu na swoją urodę jest zatłoczony i pełny turystów niczym rynek w Krakowie. Niemniej jednak polecam każdemu wizytę tam.

Jak każde miasteczko w Chorwacji, także Trogir pochwalić się może wąskimi uliczkami i budowlami z białego kamienia. Godny zwiedzenia jest rynek, plac Jana Pawła II. Na placu znajduje się piękna katedra św. Wawrzyńca, do której wejścia strzegą dwa kamienne lwy oraz wieża, na którą szczególnie polecam wejść, gdyż widok na miasto z góry na długo pozostaje w pamięci.

Z Trogiru kierujemy się w stronę Riwiery Makarskiej. Jadąc poznajemy prawdę stwierdzenia, że im dalej na południe tym ładniej. Poruszamy się krętą serpentyną. Po lewej stronie mamy góry i momentami spalone słońcem lasy, po prawej błękitne morze i kolejne miejscowości.
Zatrzymujemy się w Tucepi chcąc tu znaleźć nocleg na kolejne kilka dni. Niemal cała miejscowość leży nad brzegiem morza, wzdłuż długiej, kamienistej plaży. Jest niewielka, lecz ma typowo kurortowy hałaśliwy klimat. Dlatego postanawiamy jechać dalej.

 

Zatrzymujemy się w Igrane i to jest strzał w dziesiątkę.

Urokliwe Igrane

Znajdujemy tu sympatyczną kwaterę nad samym morzem. Zakochujemy się w Igrane od pierwszego wejrzenia. Położone nad zatoką, wokół plaży domki i kwatery prywatne zanurzone w zieleni.


Cisza i spokój, niewielkie kafejki przy plaży. Postanawiamy zostać tu na cztery dni.
Oprócz pięknego widoku, z Igrane zapamiętamy wietrzną pogodę. Silny wiatr bora

daje się nam we znaki, szczególnie wieczorami. Dlatego wieczory na tarasie nie należą do najmilszych; spędzamy je w towarzystwie znajomych, którzy też w tym samym czasie spędzali urlop w Igrane. Skutecznie grzeje nas chorwacka rakija, która jest naprawdę mocna;) Pijemy rakiję w wersji „nie dla turystów”, bez cukru i dużo mocniejszą od tej sprzedawanej w ładnych szklanych butelkach z ozdobami. Mnie jednak nie przypada do gustu; za bardzo przypomina alkohol typu whisky, choć z prawdziwym whiskaczem niewiele ma wspólnego;)
Wiatr ma także swoje plusy. Umożliwia kąpiel wśród fal. Zwykle łagodny Adriatyk zamienia się w groźniejsze morze, a mocne fale rozbijają się o pomost i skalisty brzeg.
Plaże w Igrane są niewielkie, piaszczyste, wijące się pośród poszarpanych skał. Wokół intensywnie zielone drzewa pinii. Snurkując, można zauważyć nieduże ryby, od czasu do czasu groźne jeżowce. Nie jest to wprawdzie fauna Morza Czerwonego w Egipcie, ale i tak podwodne widoki ciekawe.

Lawendowy Hvar

Pierwszą wycieczkę w tej okolicy urządzamy na wyspę Hvar, znajdującą się niemal na wysokości Igrane. To jedna dłuższych wysp Chorwacji (ma ok. 70 km) i najładniejsza ze wszystkich, jakie zwiedziliśmy. Określana jest jako jedna z najbardziej słonecznych wysp Adriatyku. Nie zawiedliśmy się.

W czerwcu Hvar jest cały fioletowy. To kwitnąca lawenda. W sierpniu lawenda już przekwitła, niemniej jednak gdzieniegdzie dostrzegamy fioletowe kępki. Oprócz lawendy Hvar to turkusowe zatoki, winnice, zielone lasy piniowe i oliwne gaje. To także ogromne połacie spalonej roślinności, kikuty drzew i wysuszona trawa.

Są to skutki pożaru jaki miał miejsce na wyspie kilka lat temu. Taki krajobraz pozostał nie sprzątnięty ku przestrodze turystów, którzy często zbyt lekkomyślnie podchodzą do ognia.
Na wyspę docieramy promem i jedziemy krętą dróżką aż na sam jej koniec. Po drodze zabieramy parę Francuzów, którzy liczyli na autobus, okazało się jednak, że akurat dziś autobusy nie kursują:( Spotkając nas, mieli dużo szczęścia, byliśmy bowiem jednym z ostatnich samochodów jakie wyjechały z promu. Nikt wcześniej nie dał się zatrzymać. O dziwo Francuzi mówili po angielsku;) Umacniając przyjaźń polsko – francuską jedziemy w głąb wyspy.

 

Za namową pasażerów zbaczamy trochę z kursu i najpierw postanawiamy zwiedzić malutką miejscowość Stari Grad. Jesteśmy nią absolutnie oczarowani. 

To drugie po Igrane miejsce, które aż tak bardzo nas zachwyca. Wąska promenada wzdłuż wybrzeża, kamienice, zieleń, jachty zacumowane w malutkim porcie. Warto zwiedzić dawną posiadłość słynnego w tych regionach poety Hektorovica- wewnątrz mnóstwo zieleni, kamienny basen z rybami otoczony arkadami i wąskie alejki.

Po zwiedzeniu Stari Gradu docieramy do miejscowości Hvar. Jest dużo większe niż Stari Grad. Wchodzimy na twierdzę Napoleona, z której rozpościera się piękny widok na miasteczko i zatokę.

Po drodze zieleń, olbrzymie kaktusy, kwiaty i drzewa pomarańczowe i cytrynowe.
Na Hvarze jest duży wybór rakiji i wina, do tego mnóstwo ziół, pachnących mydełek pięknie pakowanych, idealnie nadających się na prezent.
Z wyspy wracamy starą trasą – jeszcze bardziej kręta niż poprzednia, ale jeszcze ładniejsza. Przejeżdżamy przez miejscowość Brusje. Tu chyba diabeł mówi dobranoc, pustkowie, zniszczona tablica z napisem miejscowości i rolnik pasący kozy….

  • Widok na Igrane
  • Trogir
  • Wejścia do katedry w Trogirze strzegą dwa kamienne lwy
  • Trogir widziany z wierzy
  • jeszze raz Igrane
  • Na takim pomoście można marzyć tylko o pięknych rzeczach...
  • Piękne chorwackie kamieniste plaże
  • zielony Hvar
  • to slad po pożarze który kilka lat temu nawiedził Hvar
  • W cichym porcie
  • 6707 - Trogir Tłumy w Trogirze i spokój Igrane
  • Miasto Hvar widziane z góry
  • kaktusy
  • Czas zatrzymał się tu wiele lat temu...