Kolejnego dnia wreszcie budzi nas upragnione słońce. Postanawiamy to wykorzystać i zwiedzamy park narodowy Krka. W przeciwieństwie do Plitvic, zwiedzamy go we wspaniałej słonecznej pogodzie. Najbardziej widowiskowy wodospad to Skradinski Buk, który uformowany jest z 17 szeroko ciągnących się kaskad delikatnie szumiącej wody.
Park Narodowy Krka W parku można kąpać się pod wodospadem, dlatego warto zabrać ze sobą kostium kąpielowy. My nie doczytaliśmy tej informacji, jednak nie przeszkodziło mi to aby w pełnym ubraniu zanurzyć się w wodę – jak można darować sobie tak fantastyczną kąpiel! Woda wartka, kamienie śliskie, przyjemność jednak ogromna. Wodospady mniejsze niż w Plitwicach, park bardziej „komercyjny” i przygotowany na turystów, niemniej jednak także piękny.
Drugi punkt naszej dzisiejszej wycieczki to Nin, malutka miejscowość wysunięta najbardziej na północ z regionu Dalmacji.
Po przybyciu na miejsce warto spojrzeć na zegarek czy rzeczywiście dobrze chodzi, bo czas płynie tu zupełnie inaczej. Wolniej i bardziej majestatycznie. Senna mieścina żyjąca swoim własnym życiem, opodal miast, metropolii i pośpiechu. Trudno uwierzyć, że kiedyś była stolicą Chorwacji, zaraz po osiedleniu się Chorwatów na tych terenach, w VII wieku.
To, z czego jest najbardziej słynna to najmniejsza katedra świata. Obejść ją można, wg przewodników w 36 kroków. Budowla została wzniesiona według najważniejszych pozycji słońca, czyli momentu letniego i zimowego przesilenia – zrównania dnia z nocą. Stała się przez to jednocześnie zegarem, kalendarzem i świątynią.
Nieopodal katedry znajduje się miniatura pomnika Grzegorza z Ninu. Profilaktycznie tu także dotykamy buta na szczęście.
Z Ninu jedziemy do Zadaru. Zwiedzamy go po południu, w ciepłym, pomarańczowym słońcu powoli zbliżającym się ku zachodowi.
Zachód obserwujemy z wieży, niestety nie jest tak ładny, na jaki się zapowiadał. Wszystko przez zachmurzone niebo.
Park Narodowy Krka W parku można kąpać się pod wodospadem, dlatego warto zabrać ze sobą kostium kąpielowy. My nie doczytaliśmy tej informacji, jednak nie przeszkodziło mi to aby w pełnym ubraniu zanurzyć się w wodę – jak można darować sobie tak fantastyczną kąpiel! Woda wartka, kamienie śliskie, przyjemność jednak ogromna. Wodospady mniejsze niż w Plitwicach, park bardziej „komercyjny” i przygotowany na turystów, niemniej jednak także piękny.
Drugi punkt naszej dzisiejszej wycieczki to Nin, malutka miejscowość wysunięta najbardziej na północ z regionu Dalmacji.
Po przybyciu na miejsce warto spojrzeć na zegarek czy rzeczywiście dobrze chodzi, bo czas płynie tu zupełnie inaczej. Wolniej i bardziej majestatycznie. Senna mieścina żyjąca swoim własnym życiem, opodal miast, metropolii i pośpiechu. Trudno uwierzyć, że kiedyś była stolicą Chorwacji, zaraz po osiedleniu się Chorwatów na tych terenach, w VII wieku.
To, z czego jest najbardziej słynna to najmniejsza katedra świata. Obejść ją można, wg przewodników w 36 kroków. Budowla została wzniesiona według najważniejszych pozycji słońca, czyli momentu letniego i zimowego przesilenia – zrównania dnia z nocą. Stała się przez to jednocześnie zegarem, kalendarzem i świątynią.
Nieopodal katedry znajduje się miniatura pomnika Grzegorza z Ninu. Profilaktycznie tu także dotykamy buta na szczęście.
Z Ninu jedziemy do Zadaru. Zwiedzamy go po południu, w ciepłym, pomarańczowym słońcu powoli zbliżającym się ku zachodowi.
Zachód obserwujemy z wieży, niestety nie jest tak ładny, na jaki się zapowiadał. Wszystko przez zachmurzone niebo.
Miasto na pewno warto zobaczyć. Jedynym minusem, który występuje we wszystkich większych miastach Chorwacji, są szare blokowiska otaczające kamienne stare miasta. W Zadarze widać to szczególnie. Jednak w oderwaniu od nich, stare miasto wygląda imponująco. Na starówkę wchodzi się imponującą bramą z weneckim lwem, które stanowią najważniejszą budowlę renesansową w Zadarze. Piękna ulica Szeroka, uroczy rynek, kościół sv. Donata to niektóre tylko atrakcje miasta, które warto zobaczyć.