Meteora – Metsevo – Ioanina
Gdzieś przy czwartku obiecuję, że już nie będę marudzić na beznadziejny czeski przewodnik
Alex czeka już na nas z samochodem punktualnie o 9 (wtedy wydawało nam się jeszcze, że Grecy mają podobne poczucie czasu). Wcześniej trochę marudził coś o masochiźmie czy sadyźmie, ale za chwilę czuję się jakbyśmy znali się od lat. Zresztą nie wiem, co byśmy bez niego zrobiły – monastyry oddalone od siebie o kilka kilometrów, prawie zero samochodów, na pewno zero autobusów. A. robi za przewodnika i całkiem nieźle mu to idzie. Jest naprawdę cudownie. Dopołudnie kończymy z najlepszym frappe jakie piłam w życiu, ja się dopytuję (M. mówi, że włącza mi się dziennikarka), jest tak uroczo, że nie mogę przestać powtarzać – mamy zajebiste szczęście! (i dwa miejscowe wina)
Potem znowu pobocze, tym razem z powalającym widokiem na Meteorę. Przejściowa znajomość z niejakim Nikolausem uczy pokory. A M. po polsku mówi – spokojnie, Kasia, spokojnie, kiedy irytacja sięga zenitu, a wszystkie niewerbalne sygnały nie dają oczekiwanego rezultatu. 10 minut robi się 60 minutami, a powtarzanie tych samych bzdur robi się upierdliwe. A do celu tylko chwila jazdy. M., can I call you and say Hello? Na pewno, kurwa, zobaczymy się na kawie w Krakowie. Jeden z tych przypadków, które na pewno zapamiętamy. Do końca wyjazdu wspominamy greckie szaszłyki suvlaki.
Metsevo urokliwe (cudowna stacyjka benzynowa i rozluźnienie od upierdliwości), ale dla Polaka mało powalające – ma klimat górskiej wioski (nie napiszę Zakopanego, bo w jego klimacie nie ma nic pozytywnego). Nie tak prosto się do niego dostać (Nikolaus: to tylko 2 min. stąd), a jeszcze trudniej się wydostać (po 18.30 nie ma żadnego autobusu). Nasze całogreckie szczęście dopisało i do końca życia zapamiętamy grecki ryż Agrino i to, że polska fasola jest bardzo dobra. Niech żyje!
W Ioaninie próbujemy greckiego piwa, które smakuje jak piwo bez piwa, upajamy się mega romantic atmosferą walentynek. M., będziesz moją walentynką?
Niesamowicie rozciąga się dzień. To rano to przed tygodniem czy wczoraj?