Ze względu na podejrzany stan samochodu zrezygnowaliśmy z wesołego cmentarza i pojechaliśmy na najblizsze przejście graniczne. Kolejki nie bylo (byliśmy drugim samochodem), ale była zmiana, która trwala ponad 2 godziny. ile dokładnie nie wiem, po po dwoch Wasyl poszedł i zrobił awanturę i puścili nas.
Jak się okazało, dobrze zrobiliśmy, bo naszemu samochodowi nie było pisane przejechać więcej niż 50 km. Zaraz za granicą, przed Mukaczewem, w lesie, po prostu stanął i odmówił dalszej współpracy.
Następny odcinek podróży odbyliśmy na lawecie (50 km do Użhorodu - najbliższy serwis Peugeota), ok. 2.oo zakwaterowaliśmy się w hotelu, który znalazł przez internet kolega we Lwowie i przez telefon dał nam namiary.