Podróż W krainie Kleopatry - W starożytnych Tebach.



   Wyjeżdżamy z hotelu o 5.00. Na zewnątrz rześki chłód i mrok. Większość grupy zapada w drzemkę, wszak jesteśmy na urlopie i 4 rano, co by nie mówić, jest dla nas środkiem nocy. Jedziemy niezłej klasy drogami, przy których dość gęsto ustawione są posterunki policyjne. Z wieżyczek wystają karabiny Kałasznikowa. Co 150- 200 km zatrzymuje nas policyjny patrol.
Podróż jest dość monotonna, bo jedziemy przez pustynię. Po około 2 godzinach jazdy krótki postój na kawę . Na dużym placu, z czymś w rodzaju zajazdu, kupcy rozłożyli towary. Oczywiście figurki zwierząt i ptaków z metalu ozdobione masą perłową i z prawdziwego alabastru, bawełniane szale i arafatki, jakieś przyprawy, wachlarze i różne inne souveniry. Zbliżamy się do Nilu. Od razu zmiana krajobrazu. Z pustyni wjeżdżamy do ogrodu. Trawa jest soczyście zielona, mnóstwo drzew owocowych i parkowych.
Do Karnak przyjeżdżamy po godz. 9.

Teby nazwane przez Homera miastem stubramnym, bo z każdej bramy mogło wyjeżdżać 200 wozów bojowych, były stolicą górnego Egiptu za czasów XI i XVIII dynastii. Dzisiaj Teb już nie ma, zniszczenia miasta dokonali Asyryjczycy, a całkowitej likwidacji uległo ono za czasów rzymskich. Na miejscu Teb, a właściwie w pobliżu znajduje się obecnie Karnak i Luksor. Zwiedzanie zaczynamy od Karnak. Miejscowość położona jest na prawym brzegu Nilu ok.1,5 km od Luksoru Ruiny Karnaku zajmują ponad 100 ha. Jest to najbardziej rozległy zespół wielu świątyń starożytnego Egiptu, w dużej części zachowany, wśród których świątynia Amona ze słynną aleją baranów i sfinksów, 10 parami pylonów (wieże o prostokątnej podstawie zwężające się ku górze) i salą hypostylową (pomieszczenie o stropie opartym równomiernie na całej powierzchni na kolumnach) poraża wielkością. W okresie rozkwitu Karnak zatrudniał 80 tysięcy ludzi, posiadał 65 wsi i ponad 2000 km2 ziemi uprawnej, wielkie trzody, a nawet własną stocznię. To tu koronowano faraona. Wielka świątynia Amona w Karnaku jest najwspanialszą budowlą sakralną w całym Egipcie. Na przestrzeni 1.600 lat, aż do czasów rzymskich, każdy z władców egipskich coś w niej budował. W Wielkiej Sali Kolumnowej tej świątyni na powierzchni ponad 50 arów stoją kolumny z piaskowca, mierzące do 23 m, które pną się ku niebu niczym kamienny las. Spacer między 134 kolumnami ustawionymi w 16 rzędach rozbudza wyobraźnię. Zastanawiam się co wtedy działo się w Europie. Co robili nasi przodkowie. Niewybredne żarty dowodzą, że nie tylko ja mam problem ze zrozumieniem tego co widzę i słyszę. Nie ma już tych Egipcjan w sensie zdolności i możliwości, którzy budowali świątynię Amona. Spędzamy w Karnak ok.2 godzin, zdecydowanie za mało. Nie ma czasu żeby obejrzeć reliefy i inskrypcje na kolumnach, rzucamy okiem na poszczególne cuda i staramy się jak najwięcej zapamiętać. Wokół kłębiący się tłum z całego świata. Znajdujemy się w miejscu, które powstało około 5000 lat temu. Nieprawdopodobne.


Następnie jedziemy do fabryki alabastru. Przyglądamy się z zainteresowaniem obróbce i zdobieniu typowych egipskich pamiątek. W pobliskim sklepie mnóstwo alabastrowych wazoników, popielniczek, podstawek, figurek zwierząt i wszystkiego czego turysta potrzebuje na potwierdzenie swojego pobytu w Egipcie. Ceny do negocjacji. Jak w każdym państwie muzułmańskim handel jest bardzo ważnym elementem życia codziennego. Nie wypada kupić za proponowaną cenę, wszyscy wiedzą, ze handel opiera się tu na ustalaniu ceny i to w całym kupowaniu jest najsympatyczniejsze. Zazwyczaj kupuje się za ok.35% procent proponowanej ceny, choć zdarzają się i wyjątkowe „super price”. Podobno Polacy należą do najbardziej lubianych, bo najlepiej zbijają ceny, ale i do wyjątkowo nie lubianych klientów, bo nie dają za dużo zarobić. Spędzamy sporo czasu w sklepiku i wyruszamy do Luksoru.

      Luksor to największe muzeum świata. Z Karnak do Doliny Królów, na drugim brzegu Nilu płyniemy statkiem. Mijamy zielone brzegi porośnięte soczystą trawą, widać sady figowe i daktylowe, karłowate jabłonie i inne drzewa owocowe zapewniają obfitość owoców dla całego Egiptu. To tu wzdłuż szeroko rozlanego i leniwie płynącego Nilu znajdują się gospodarstwa rolne. Stąd pochodzą oliwki i granaty, pomidory i sałata. Mijamy zakotwiczone wielkie statki plywające poNilu i małe faluki. Wraca dramatyczne wspomnienie z dzieciństwa o katastrofie statku wycieczkowego na Nilu i śmierci wykladowcy Politechniki Krakowskiej Jerzego Ciesielskiego.

Dopiero tu można zrozumieć znaczenie rzeki w starożytnym Egipcie. Wielkiego znaczenia nabierają słowa hymnu do Nilu napisane ok. 20 wieków p.n.e: Pozdrawiamy Cię Nilu, który wynurzasz się z ziemi, który przybywasz, by dać życie ludowi Egiptu. Od początku istnienia państwa, Nil jest symbolem życia i nieśmiertelności. Nie można zapomnieć o wielkim stopniu uzależnienia ludności starożytnego Egiptu od rzeki, rzeki od której zależało wszelkie życie. Muły nilowe, bardzo żyzne, były niesione z prądem rzeki. Ziemia dzięki niewielkiemu nakładowi pracy dawała dobre plony.

Płyniemy  do miasta umarłych w którym znajdują się grobowce królów i królowych na  zachodnim brzegu Nilu, brzegu na którym zachodziło czyli umierało słońce.

Jesteśmy przed świątynią grobową królowej Hatszepsut, która jako jedyna kobieta faraon władała Egiptem w 15 wieku p.n.e. Władcą świata nie mogła być kobieta, dlatego pokazywała się publicznie tylko w męskich strojach i z doklejoną bródką. Mimo niewątpliwych talentów przywódczych i zasług dla rozkwitu Egiptu, jej następca Totmes III w imieniu którego jako regentka sprawowała władzę, nakazał zniszczyć jej posągi i zatrzeć jej twarz. na wszystkich płaskorzeźbach. W wielkim skalnym trzypoziomowym amfiteatrze, u stóp jednej z najświętszych tebańskich gór, 36 wieków temu, powstała przepiękna, zapierająca dech swym ogromem i dostojnością świątynia. Biel ścian świątyni stapia się ze skałami zbocza o które się opiera. Wznosi się na 3 tarasach opatrzonych od frontu portykami. Do najwspanialszych ozdób należą słynne reliefy i freski zachwycające żywą kolorystyką. Idąc szeroką rampą w stronę świątyni przypominam sobie, że rekonstrukcji grobowca dokonał profesor Kazimierz Michałowski z grupą archeologów i studentów Uniwersytetu Warszawskiego. W dowód uznania jego prac i przywrócenia właściwego miejsca królowej Hatszepsut wśród faraonów, otrzymał  dom zwany domem Polaków znajdujący się u stóp świątyni. Niestety również tutaj dokonano zbrojnego ataku na grupę japońskich i niemieckich turystów masakrując ich  w 1997 roku. Świątynia Hatszepsut to miejsce, które zrobiło na mnie największe wrażenie. Rozmach, wielkość, a przede wszystkim harmonia i elegancja nie mogą zostać niezauważone. Tłumy turystów z całego świata zaświadczają codziennie o podziwie i zainteresowaniu tą częścią świata i Egiptu. Wracamy do miejsca postoju wagoników, które zawiozą nas na parking, przez mały bazar na którym niektórzy sprawdzają swoje zdolnosci negocjacyjne:) Jeszcze tylko rzut oka na Dom Polaków i jedziemy do Doliny Królów i Królowych będącej miejscem wiecznego spoczynku wielkich władców starożytnego Egiptu. Wędrówka doliną przypomina spacer aleją w parku. Zamiast drzew po obu stronach piętrzą się zbocza skalne.                                                                                              

        Grobowce są chodnikami wykutymi w skale składającymi się z kilku komnat po obu stronach. Jestem rozczarowana ich zawartością, tylko w jednym znajduje się oryginalny granitowy sarkofag, we wszystkich podziwiamy płaskorzeźby i freski na ścianach pod baczną kontrolą umundurowanych strażników, którzy są szczególnie wyczuleni na łamanie zakazu filmowania i fotografowania. Jedyny nieograbiony grobowiec, który został odkryty przez Howarda Cartera i sponsora wyprawy lorda Georga Carnarvona, należał do Tutenchamona. Wszystkie skarby zostały wywiezione do Kairu i znajdują się w Narodowym Muzeum Egipskim. Cała Dolina Królów to wielki plac wykopaliskowy. Trwają tam ciągłe prace archeologiczne.

        Jeszcze tylko krótka chwila przy kolosach Memnona o których pisał Herodot i które ogladała królowa Kleopatra w towarzystwie Juliusza Cezara,  i pełni wrażeń wracamy do Hurghady.

     To była moja pierwsza, ale żyję nadzieją, że nie ostatnia wizyta w Luksorze. Jest to magiczne miejsce, w którym czas zatrzymał się w miejscu. Zabrakło mi chwili na spacer ulicami Luksoru, na wypicie filiżanki kawy i pogapienie się na niespieszacych się nigdzie tubylcow, ktorzy doskonale wiedzą,że jutro też wstanie slońce i rozpocznie się kolejny dzień:)                                                                                     

  • Kolumny oparly się próbie czasu.
  • Jeden z posągow w Karnak
  • Aleja kolumn
  • Wspaniale reliefy kolumnowe.
  • Wszystkie rysunki na kolumnach były barwione naturalnymi farbami.
  • Zachowane obeliski.
  • Posągi umieszczone są w wielu miejscach świątyni
  • Skarby historii.
  • Rzeżbienia na kolumnach
  • Karnak to lekcja historii starożytnego Egiptu.
  • Aleja lwów.
  • W fabryce alabastrowych pamiątek.
  • Wytwornia alabastrowych wazonow.
  • Alabastrowe cacka.
  • Wyjątkowo elegancki biały alabaster.
  • Charakterystyczne dla Egiptu souveniry.
  • Charakterystyczne dla Egiptu souveniry.
  • Fresk w świątyni Hatszepsut
  • Fresk w świątyni Hatszepsut
  • W Dolinie Królów
  • W Dolinie Królów
  • Rejsowe statki na Nilu
  • W świątyni Hatszepsut.