Nazwa drugiego co do wielkości miasta Belgii dobrze wpada w ucho. Antwerpia jest stolicą regionu o tej samej nazwie leżącego we Flandrii. Ponad tysiąc lat
o mieście nad Skaldą nie dało się zapomnieć w Europie. Normalne w historii okresy szybkiego rozwoju (w okresie od XIV do XVI wieku miasto było uważane za najbogatsze na naszym kontynencie) i cofania się na tej drodze (w wyniku walk religijnych od końca XVI do początków wieku XIX) były udziałem całej aglomeracji i jej mieszkańców.
Dawna Antwerpia to miasto Rubensa, złotników i szlifierzy diamentów. Te ostatnie określenia nadal są aktualne. Poza tym obecna Antwerpia to centrum przemysłowe, handlowe, finansowe i naukowe. To siedziba wielu banków, towarzystw ubezpieczeniowych, spółek akcyjnych, giełdy itd. Nie ma na świecie wielu miast, które były gospodarzami igrzysk olimpijskich. Antwerpii było dane je zorganizować w 1920 roku, a w roku 1993 była Europejską Stolicą Kultury.
Nie wiem ile czasu potrzeba aby chociaż pobieżnie rozejrzeć się po mieście tej wielkości i tak bogatym w atrakcje godne zobaczenia. Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że dwie i pół godziny wystarczają na zaparkowanie samochodu (udało się w pobliżu rynku), na obejście tego rynku dookoła, podejście pod katedrę (była już zamknięta) i pokontemplowanie jej wspaniałej architektury, zjedzenie olbrzymiej porcji frytek, zrobienie zdjęć i powrót do samochodu. No i oczywiście na powiedzenie sobie: byliśmy w Antwerpii.
Katedra Najświętszej Marii Panny w Antwerpii jest jedną z najwyższych budowli sakralnych na świecie. Jest to największy i najbardziej znaczący kościół gotycki w Belgii.
Północna wieża ma 123 metry wysokości, natomiast południowa zaledwie 65,3 metrów. Wytłumaczenie tak dużej różnicy jest podobno tylko jedno: pieniądze, a właściwie to, że w pewnym momencie się skończyły.
Istotnym elementem rynku jest stojąca na przeciwko ratusza fontanna. Jest to także ilustracja legendy o powstaniu nazwy miasta. Legenda mówi o olbrzymie Druon Antigoon żyjącym przed wiekami nad Skaldą, który pobierał myto od każdego kto się przez rzekę przeprawiał. Temu, kto od opłaty się uchylał Antigoon rękę ucinał i wyrzucał ją do rzeki. Dopiero rzymski żołnierz Silvius Brabo ośmielił się przeciwstawić olbrzymowi i w walce go pokonał; odciął mu rękę i wrzucił do Skaldy.
W języku holenderskim “rzucić rękę” znaczy “hand werpen” i stąd miałaby pochodzić nazwa miasta: AntWerpen. Podobno nazwa całej prowincji: Brabancja (część Flandrii, której stolicą była ongiś Bruksela) pochodzi także od imienia rzymianina Brabo. Jak było, tak było. W każdym razie fontanna charakteryzuje się tym, że „wyrasta” wprost z bruku na rynku i nie ma typowego basenu zbierającego wodę. Tym samym zachęca do podejścia. Jeśli wiatru nie ma, nie ma też atrakcji. Jeśli wiatr jest, to atrakcja polega na zmoczeniu oglądającego przez wodę, której strumienie lecą na wszystkie strony i jeszcze są miotane przez wiatr.