No i wracamy do miejscowości wywodzących się ze starożytności. Trogir stoi w miejscu dawnego rzymskiego portu handlowego. Starówka zwana żywym muzeum zajmuje wyspę, której kształt opisany jest w przewodniku jako „głowa żmii” – jak dla mnie to potrzeba trochę wyobraźni, żeby się tego dopatrzeć (zwłaszcza bez podpowiedzi)… „Żywe muzeum”, wpisane na listę UNESCO, jest typową średniowieczną zabudową. Zabytków z czasów rzymskich nie ma, bo w międzyczasie Saraceni zdążyli wszystkie zniszczyć. Było to w 1123 roku. Po tym najeździe miasto zbudowano na nowo, a efekty oglądamy do dziś.
Głównym zabytkiem Starego Miasta jest… katedra (kto by się spodziewał!). Budowana przez dwa stulecia, zawiera elementy każdego stylu architektonicznego jaki był „po drodze”, do tego stopnia, że każda kondygnacja dzwonnicy jest w innym stylu. No właśnie! Dzwonnica! Muszę się tu przyznać, że „odczuwam lekki dyskomfort”, kiedy nie stoję twardo na ziemi. A mimo to ulegam mężowi i wchodzę za nim na każdy punkt widokowy. Pół biedy jeżeli na wieżę prowadzą kamienne schody… W Trogirze tak nie jest. Na dzwonnicę prowadzą metalowe schody. Takie fajne – ażurowe, że widać wszystko w dół. Do tego wspaniale się trzęsły od kroków wszystkich wchodzących i schodzących… Widok owszem piękny, ale w drodze powrotnej zaczęły dodatkowo bić dzwony. Serce waliło razem z nimi, a metalowa konstrukcja drgała jeszcze rozkoszniej. Po tym doświadczeniu miałam dosyć wież na kilka kolejnych miast. I nic nie poradzę, że Trogir kojarzy mi się z dzwonnicą!
No ale w katedrze jest jeszcze coś! Portal! Czy jest rzeczywiście najpiękniejszy to już rzecz gustu, ale faktem jest, że po jego bokach stoją najstarsze nagie postaci wyrzeźbione w Dalmacji. Adam i Ewa okryci pojedynczymi listkami figowymi są dziełem lokalnego mistrza Radovana z 1240 roku.
Uliczki Starówki są wąskie i kręte jak w Šibeniku. Jedna podobna do drugiej, przez co łatwo się tam zgubić. Dodatkowo chmara turystów kłębiących się między restauracjami i sklepikami skłoniły nas do dość szybkiego opuszczenia tego miasteczka.