Podróż Dookoła Morza Czarnego i Azowskiego - Etap ósmy...Soczi



Soczi jest bajecznie zielone.  Nie ma w nim może starych zamczysk, ciekawych zabytków, interesującej architektury (poza nielicznymi wyjątkami) ale jest zielono jak w raju. Palmy, bananowce i inne niezidentyfikowane przeze mnie drzewa porastają każdy niemal skraweczek ziemi.  Samo miasto sympatyczne, dużo kontrastów, stare zdezelowane żiguli obok nowiutkiego porsche, dalej lamborgini wprost spod igły a za nim rozpadający sie moskwicz. Sklep z garniturami Armaniego a obok pani sprzedająca kwas z beczki.... Ceny raczej na kieszeń rosyjskich oligarchów niz na naszą. Choć Soczi pozostawiło na nas dobre wrażenie uznaliśmy, że nie warto bysmy sie zatrzymali w nim więcej niż jeden dzień tym bardziej, że za najtańszy nocleg jaki znaleźliśmy trzeba było zapłacić 100 dolarów. Taniej byłoby gdybyśmy zostali przynajmniej tydzień. Chcieliśmy pojechać do Abchazji ale sytuacja polityczna w tym rejonie nie pozwoliła nam na to. Wycieczki do Suchumi były tylko dla Rosjan.  Nie chcieliśmy ryzykować kłopotów, więc zdecydowalismy się popłynąć statkiem do Gruzji. I tu znowu pojawił sie kłopot ze zdrowiem, tym razem Ela się rozchorowała. Ciężka podróż z Krasnodaru plus temperatura powyżej 30 stopni miały na to decydujacy wpływ. Odwodniła się, choć mówiłem by piła dużo wody nawet wtedy kiedy nie chce jej sie pić. Mieliśmy kłopot, w ręku bilety na statek do Poti, wiza rosyjska jednorazowa. Jeśli wsiądziemy na statek to nie ma odwrotu.  Trzy tabletki aspiryny i trzy półtoralitrowe butelki wody mineralnej postawiły ją jednak na nogi.

  • 29
  • 30
  • 34
  • 35
  • 36
  • 37