Po około 1,5 godziny przekraczamy rzekę, w której dostrzegamy kąpiących się Ukraińców. Postanawiamy również skorzystać z okazji i wypróbować na własnej skórze wartkie prądy Czeremoszu. Czeremosz jest prawym dopływem innej ukraińskiej rzeki – Prutu. Teraz już jasne jest, co oznaczają słowa piosenki „Gdzie szum Prutu, Czeremoszu”. W dwudziestoleciu międzywojennym Czeremosz był granicą między Polską a Rumunią. Na stronie http://www.mapywig.org/m/WIG100_300DPI/P55_S40_KUTY_300dpi.jpg można zobaczyć przedwojenną mapę okolic Kut, na której widać obie opisywane rzeki.
Kuty przed wojną były najcieplejszym miejscem w Polsce – również podczas naszej wizyty pogoda jest doskonała, niebo czyste, słonce praży jak szalone, atmosfera jest prowincjonalna i sielska. W swojej książce „Przemilczane ludobójstwo na Kresach” ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski poświęca cały rozdział wydarzeniom, które rozegrały się tutaj w czasie II wojny światowej, kiedy to nacjonaliści ukraińscy zamordowali w bestialski sposób Polaków i Ormian zamieszkujących Pokucie. Udajemy się na pobliski cmentarz przechodząc obok zniszczonych dworków, na parapetach których leniwie wylegują się koty, ale nigdzie nie ma śladu po zbrodni, która miała miejsce w czasie wojny.
Z Kutami i II wojną związana jest także pewna ciekawostka – to stąd przez most na Czeremoszu wyjechali z Polski prezydent Ignacy Mościcki wraz z ministrem Józefem Beckiem a także Edward Rydz-Śmigły – Naczelny Wódz. Powszechnie uważa się, że polski rząd uchodził za granicę przez most na Dniestrze w Zaleszczykach.
W dawnej Cerkwi Ormiańskiej właśnie trwa remont. Robotnicy (chyba) przez nieuwagę zostawili otwarte drzwi, dzięki czemu udaje nam się wejść do środka. Świątynia jest obecnie własnością Cerkwi Prawosławnej, lecz jej bogato zdobione wnętrze przypomina o czasach, gdy znajdowała się w rękach tutejszych Ormian. Po naszym wyjściu z cerkwi robotnicy pośpiesznie zamykają drzwi na klucz naprawiając swój wcześniejszy błąd.
Udajemy się do Kołomyji, po drodze podziwiając piękne widoki gór Huculszczyzny, niezwykle malowniczej krainy leżącej w widłach Prutu, Czeremoszu i Cisy. Region ten zamieszkują Huculi, ukraińscy górale, którym do dzisiejszego dnia udało się zachować oryginalną kulturę. Kolejna część zagadki jest już rozwiązana – wiadomo już, kim jest Hucuł, któremu przygrywa szum Prutu i Czeremoszu.