Ruszamy dalej! Zatrzymujemy się w Tarnopolu. Tego dnia mamy do pokonania długą trasę, więc niestety ograniczamy się tylko do zjedzenia obiadu w jednej z licznych knajpek na wybrzeżu Stawu Tarnopolskiego. Jest piękna, słoneczna pogoda, a widok jeziora z łódkami przypomina któreś z miast w krajach południa Europy.
Tego dnia nocleg mamy zaplanowany w Satanowie. Niestety wbrew temu, co pisali w przewodnikach wcale nie tak łatwo znaleźć coś na miejscu. Pokoje przy kościołach w ogóle nie istnieją, jedyne, co udaje nam się znaleźć to państwowe pensjonaty lub sanatoria, jednak w tych z miejscami strach zamieszkać. Decydujemy się jechać dalej, aż do Kamieńca Podolskiego i tam poszukać schronienia na noc. Na szczęście nie trwało to długo, bo w pierwszym hotelu, który zobaczyliśmy były wolne pokoje. Jak się później okazało hotel znajdował się 5 minut pieszo od Zamku.
W Satanowie chcieliśmy zobaczyć starą synagogę oraz kirkut żydowski, a także „poszwędać” się po Miodoborach (zwanych także Tołtrami) - pobliskich górach, które tworzą park narodowy. Nic z tego nie wyszło, będzie trzeba przyjechać jeszcze raz! :)