Podróż ten pierwszy raz - Meksyk! - piramidy - odsłona pierwsza



2009-01-27

Niby mieliśmy się pozbierać na 9., ale jakoś tak wyszło, że dobrze po 10. ruszyliśmy w trasę. Najpierw wczorajsze Templo Mayor, dwa kroki od naszego hotelu. Pozostałości po mieście Azteków, które przetrwały mimo najazdu Hiszpanów. Pieczołowicie odrestaurowane, ale jednak to tylko ruiny. Prócz nich muzeum, a w nim te eksponaty, które nie zmieściły się w Muzeum Antropologicznym. Niemniej warte zobaczenia.

Potwierdziło się to, co już spostrzegłem wcześniej, czyli nadmiar ludzi do obsługi czegokolwiek. Zbyt wielu parkingowych, policjantów w „newralgicznych” miejscach, kustoszów i strażników w muzeach przy każdych schodach, naganiaczy i naciągaczy oraz zwykłych dobrych dusz, które miejsce do zaparkowania wskażą i szybę umyją. Jeśli dasz niby-bakszysz, to dla nich super; jeśli nie, to i zwykłe ‘gracias’ od biedy wystarczy.

Jedziemy metrem do końcowego przystanku Indios Verdes (Indianie zieloni?), oczywiście znowu w towarzystwie sprzedawców różnych różności. Są grzeczni wobec siebie. Jeśli wsiądzie ich dwóch naraz, jeden czeka cierpliwie, aż drugi skończy prezentację i dopiero później wkracza do akcji. Znowu kupiłem płytę. Za dwa i pół złotego! Nie sposób nie skorzystać.

Wysiadamy w miejscu, które jest jakimś dzikim, rządzonym przez chaos „dworcem autobusowym”. Niesamowita wprost ilość busów, busików i autobusów. Prowizoryczne perony i kierowcy, którzy po prostu nawołują do swoich zdezelowanych maszyn. Pobłądziliśmy trochę, nim znaleźliśmy właściwy autobus. Właściwie trafiliśmy na niego przy wyjeździe. Oczywiście nie było żadnego problemu, by wsiąść na środku drogi. Za kierownicą dziecko. Aż mnie zmroziło. No ale wierzę (jakkolwiek małej wiary jestem), że wiek i kwalifikacje stosowne. Na środku przedniej szyby ołtarzyk z wizerunkiem Matki Boskiej i świeżymi, choć nieco przywiędłymi kwiatami, a w głośnikach ostra łupanka, światowe hity sprzed bardzo wielu lat.

Przyglądam się temu, co poza oknem i focę przedmieścia Meksyku. Tak, to miasto jest ogromne. Ale tylko w sensie rozległe. To miasto to wzgórza oblepione domami. Im dalej od centrum, tym bardziej betonowo, szaro, ciasno. Domy niedokończone. Wszystkie bez wyjątku niemalże. Pewnie są to ciągle, w świetle prawa, budowy, więc opłaty mniejsze, podatki uniknięte i w ogóle korzyści.

Wjeżdżamy w wioski. Autobus zatrzymuje się, gdzie kto chce i zabiera każdego, kto nań kiwnie. Okrutne ‘topes’ czynią drogę uciążliwą. Autobus co i rusz zatrzymuje się, by podskoczyć na nierównościach, ruszyć z kopyta (na ile autobus to potrafi) i po stu metrach znów wszystko powtórzyć. A przeszkód bez liku. Że przy szkołach, kościołach, w centrach wiosek – to jeszcze można zrozumieć. Ale że w szczerym polu?? To grube nieporozumienie.

No dobra. Dojeżdżamy sponiewierani do piramid Teotihuacan. Żar wali z nieba, słońce „operuje” tak mocno, że kupujemy kapelusze na najważniejsze części ludzkiego ciała. Ruszamy w dwukilometrową drogę pośród piramid i innych starych budowli. Wszędzie drobni sprzedawcy cudownych kamieni, masek, kolorowych koców, drewnianych fujarek i czego tam bądź. Waluta obowiązująca i oczekiwana – dolary amerykańskie (niemniej koszulkę z Katriną udało mnie się kupić za pesosy, nie przepłacając w ten sposób). Zresztą faktem jest, że Amerykanie często dają się namówić i kupują.

Piramidy jak piramidy. Się weszło, się zeszło, w międzyczasie popatrzyło i popodziwiało. Tu, tam i z powrotem. Upał nieznośny. Chłodzimy  się piwem w knajpie przy wejściu i wracamy autobusem do Mexico. Na wielkie szczęście inną, równą i gładką drogą. Bez tych cholernych ‘topes’.

W metrze sprawdziłem reakcję na słowo ‘gringo’, czyli obraźliwie o niechcianym, niepożądanym i nielubianym gościu czy wręcz najeźdźcy. Dziewczyna przysłuchująca się naszej rozmowie na  dźwięk tego słowa struchlała. Czyli ok. Unikają tego wyrazu w odniesieniu do obcych i dobrze to o nich świadczy.

Wieczór zwyczajowo już w hotelowej restaurancji. Internet, zamawianie hotelu na następny etap, itp. Jutro walimy do Puebli. 2 godziny drogi autobusem, 126 km od Meksyku miasta. 

  • p1090165
  • p1090171
  • p1090175
  • p1090189
  • p1090190
  • 49838 - Teotihuacán piramidy odsłona pierwsza
  • p1090217
  • 49840 - Teotihuacán piramidy odsłona pierwsza
  • p1090230
  • 49842 - Teotihuacán piramidy odsłona pierwsza
  • p1090250
  • 49844 - Teotihuacán piramidy odsłona pierwsza
  • 49845 - Teotihuacán piramidy odsłona pierwsza
  • p1090268
  • 49847 - Teotihuacán piramidy odsłona pierwsza
  • p1090278
  • p1090281
  • 49850 - Teotihuacán piramidy odsłona pierwsza
  • p1090296
  • 49852 - Teotihuacán piramidy odsłona pierwsza
  • p1090305
  • 49854 - Teotihuacán piramidy odsłona pierwsza
  • p1090323
  • 49856 - Teotihuacán piramidy odsłona pierwsza
  • 49857 - Teotihuacán piramidy odsłona pierwsza
  • p1090328
  • dsc01830