Niedzielne śniadanko miało również poprzedzić wyjście na wschód Słońca. Ale sypał śnieg całą noc i tak się smacznie spało... Dopiero po jedzeniu wyszliśmy udając się w kierunku pobliskiego lasu. Zima wróciła. Wszystko przykrywała warstwa kilku centymetrów świeżego puchu.
Po drodze ćwiczyliśmy perspektywę i głębię ostrości. To niesamowite jak wykorzystując np. płot można pokazać jak zmienia się ostrość w kadrze w zależności od zastosowanej przesłony i ogniskowej.
W lesie ciekawym obiektem była pasieka. Kolorowe ule wtulone w śnieżną pierzynkę na skraju lasu. Widok niespotykany i bardzo ładny. Po dwóch godzinach wróciliśmy do bazy na ostatnie warsztaty podsumowujące. Paweł omawiał na przykładach możliwości programów do "wywoływania" plików RAW oraz retuszu i kreowania panoramy na przykładzie Adobe Photoshop Elements. Kolejna dawka informacji przyda się w przyszłej zabawie w Fotografię i fotografię. Mam nadzieję, że ilość "pstryków" znacznie zmaleje w moim dorobku na korzyść prawdziwych zdjęć :)))
Wspaniały obiad zakończył nasze warsztaty i trzeba było wyjeżdżać. Dla mnie był to drugi raz w Bieszczadach w życiu. Pierwszy, ponad dwadzieścia pięć lat temu, wspominam raczej źle ze względu na paskudną pogodę - lało bez przerwy. Tym razem okoliczności i miejsce były bardziej łaskawe. Ten pobyt na długo zachowam w pamięci, a oferta naszych Gospodarzy z pewnością przyciągnie mnie jeszcze nie raz.
Magdo, Januszu i Pawle - wielkie dzięki!!!
Tekst i zdjęcia: Sylwester Z.
Po drodze ćwiczyliśmy perspektywę i głębię ostrości. To niesamowite jak wykorzystując np. płot można pokazać jak zmienia się ostrość w kadrze w zależności od zastosowanej przesłony i ogniskowej.
W lesie ciekawym obiektem była pasieka. Kolorowe ule wtulone w śnieżną pierzynkę na skraju lasu. Widok niespotykany i bardzo ładny. Po dwóch godzinach wróciliśmy do bazy na ostatnie warsztaty podsumowujące. Paweł omawiał na przykładach możliwości programów do "wywoływania" plików RAW oraz retuszu i kreowania panoramy na przykładzie Adobe Photoshop Elements. Kolejna dawka informacji przyda się w przyszłej zabawie w Fotografię i fotografię. Mam nadzieję, że ilość "pstryków" znacznie zmaleje w moim dorobku na korzyść prawdziwych zdjęć :)))
Wspaniały obiad zakończył nasze warsztaty i trzeba było wyjeżdżać. Dla mnie był to drugi raz w Bieszczadach w życiu. Pierwszy, ponad dwadzieścia pięć lat temu, wspominam raczej źle ze względu na paskudną pogodę - lało bez przerwy. Tym razem okoliczności i miejsce były bardziej łaskawe. Ten pobyt na długo zachowam w pamięci, a oferta naszych Gospodarzy z pewnością przyciągnie mnie jeszcze nie raz.
Magdo, Januszu i Pawle - wielkie dzięki!!!
Tekst i zdjęcia: Sylwester Z.