Podróż Kirgistan 2008 - Bokonbajewo



2008-08-08

Bardzo wczesnym rankiem w Koczkor udajemy się do lekarza. Pierwszy kontakt ze służbą zdrowia Kirgistanu wcale nie był taki zły. Pani doktor zmierzyła ciśnienie, a potem poprosiła tylko o imię i rok urodzenia delikwenta. Widocznie akurat te dane potrzebowała do swojej kartoteki. Po kilku zabawnych pytaniach o łacińskie litery i próbę ich przetłumaczenia dostajemy fachową diagnozę: „wsjo haraszo”.

Nasz plan zakłada złapanie transportu do Bałykczy, a następnie marszrutki do Bokonbajewa. Podczas rozmowy z taksówkarzem dajemy się przekonać, by pojechać prosto do celu, bez zbędnych przystanków. Oczywiście bardzo dużo czasu zajmuje nam negocjowanie stawki z taksówkarzem, który – jak nam opowiada – nie ma prawdziwej pracy, bo o taką w Kirgistanie bardzo trudno, więc dorabia sobie wożeniem ludzi mając na utrzymaniu żonę i trójkę uczących się dzieci.

Ze względu na przyspieszoną ewakuację z wysokości w Bokonbajewie jesteśmy już o 8 rano. W samym centrum miasta, tuż obok bazaru, znajduje się kawiarnia Argymak, gdzie pijemy herbatę czekając na otwarcie lokalnego CBT ([email protected]), które się mieści w tym samym budynku (wejście z lewej strony). W CBT dostajemy nocleg polecany przez przewodnik (Kolkanowa 34) więc od razu udajemy się na miejsce. jak się później okaże jest to jedno z lepszych miejsc w których spaliśmy – warunki sanitarne, jedzenie oraz obsługa – wszystko to najwyższej klasy. Z właścicielką można się porozumieć po rosyjsku lub niemiecku. Po drodze do kwatery spotykamy turystów z Holandii, którzy mieszkają w tym samym miejscu. Dowiadujemy się od nich o „festiwalu orłów”, który ma się odbyć następnego dnia.

Po krótkim odświeżeniu udajemy się zwiedzać okolicę. Roślinność w tej części Kirgistanu jest zupełnie inna niż nad jeziorem Son-Kiol – ziemia jest bardziej sucha, krajobraz przypomina scenografię westernową, ale roślinność jest bujniejsza niż na wysokości ponad 3000 m.n.p.m. Stada koni pasące się bezpańsko tylko potęgują klimat Dzikiego Zachodu. Tylko cmentarze rozsypane wzdłuż drogi nie pasują do tej kompozycji – monumenty ozdobione na przemian muzułmańskim półksiężycami lub radzieckimi gwiazdami przypominają nam gdzie tak naprawdę jesteśmy.

Następnego dnia za namową Holendrów udajemy się na festiwal orłów (bilet 500 somów). Po przybyciu na miejsce zorientowaliśmy się, że słowo „festiwal” ma nieco inne znaczenie, niż wcześniej przypuszczaliśmy. Była to impreza zorganizowana dla turystów, chociaż samych organizatorów było więcej niż widowni…

Festiwal był organizowany po raz drugi, w przygotowaniach brała udział miejscowa ludność oraz studenci z Biszkeku. Na początku zostaliśmy oprowadzeni po okolicy wysłuchując legend o Manasie – narodowym bohaterze Kirgistanu. Manas był X-wiecznym wojownikiem, który bronił Kirgistanu przed okrutnymi najeźdźcami. Jego historia tworzy kirgiską mitologię i jest jedną z najobszerniejszych na świecie. Wszyscy w Kirgistanie wiedzą o wielkości Manasa, o jego bohaterskich czynach i wygranych bitwach. Już pierwszego dnia zwiedzania dowiedzieliśmy się od Altyna, który nas wiózł w góry, że Manas miał 35-centymetrowego… tylko właśnie nie wiem co, aż tak dobrze nie znam rosyjskiego :)

Nasza wędrówka zakończyła się w oazie powstałej dzięki Manasowi, który odkrył źródełko na pustyni. Jej woda ma cudowne właściwości, leczy wszelakie choroby a kobiety stosują ją by się odmłodzić i wyglądać jeszcze piękniej. Nasz przewodnik zaproponował by i turyści spróbowali tego eliksiru, ale kiedy zaczerpnął tej cudownej wody z kałuży na ziemi, to niewdzięcznicy z Zachodu okazali swoją ignorancję i umyli sobie jedynie ręce.

Kolejnym punktem festiwalu były pieśni, tańce oraz kirgiskie melodie ludowe zaprezentowane przez studentów (głównie studentki) z Biszkeku. Szczególne zainteresowanie wzbudził instrument przypominający gitarę, na którym gra się wewnętrzną i zewnętrzną stroną dłoni. Z rozmowy ze studentkami wynikało, że młodzi ludzie podziwiają zagranicę, ale sami nie myślą o wyjeździe z Kirgistanu. Wynika to głównie z braku wiary w możliwość takiego wyjazdu. Za granicę (czyli do Ałma-Aty albo do Moskwy) wyjeżdżają tylko ustawieni, a reszta ma nadzieje na pracę po studiach w jakimś państwowym urzędzie.

Po części artystycznej przyszedł czas na posiłek. Zasiedliśmy przy suto zastawionym stole, głównym daniem był plow (baranie mięso z ryżem i warzywami). To co najbardziej nam smakowało wyglądało na zawijane bakłażany z farszem (ser plus pomidory), ale kiedy próbowaliśmy przygotować coś podobnego po powrocie do Polski, to się nam nie udało – teraz żałujemy że nie spytaliśmy o szczegóły przepisu. Na stole tradycyjnie było mnóstwo owoców.

Na koniec pozostawiono główną część programu – czyli polowanie orłów. Taki polujący orzeł waży ok. 5 kilogramów i potrafi służyć swemu panu kilkanaście lat – potem jest wypuszczany na wolność. Jak opowiadali nam Kirgizi, dobrze wyszkolony orzeł może nawet zaatakować wilka.

Na tą część programu zebrała się spora grupka ludzi, byli miejscowi ale także turyści, którzy pozjeżdżali się z różnych miast. Na tę chwilę czekali wszyscy, a najbardziej niecierpliwiły się orły, które musiały czekać w skórzanych czapkach przykrywających im oczy - widocznie były bardzo głodne. Orły, siedząc na rękach swoich panów, zostały wniesione na małe wzniesienie, za nimi podążyła wielka grupa gapiów. Na dole pozostało kilku Kirgizów, którzy przynieśli w workach małe, słodkie króliczki, które już wkrótce miały się okazać głównym daniem na festiwalu orłów. Po wypuszczeniu takiego króliczka z ciemnego worka ten radośnie zaczynał sobie kicać po łące. Widząc to właściciel orła odkrywał oczy swojego ptaka i puszczał go wolno. Po chwili nie było co zbierać…

Po zakończeniu polowania postanowiliśmy spróbować kąpieli w Issyk-Kul i wrócić do domu. Wcześniej jednak wymieniliśmy trochę dolarów, gdyż pierwsza część somów zaczęła się powoli kończyć. W Bokonbajewie jest kilka banków, lecz są zamykane dosyć szybko, a w weekendy oczywiście nie pracują, więc jeśli ktoś chce wymienić tam pieniądze, powinien o tym pamiętać.

  • Dolina na zachód od miasta
  • Dolina na zachód od miasta
  • Dolina na zachód od miasta
  • Festiwal Orłów
  • Festiwal Orłów
  • Festiwal Orłów
  • Festiwal Orłów
  • Festiwal Orłów
  • Festiwal Orłów
  • Bokonbajewo - jezioro Issyk-kul
  • Centrum Bokonbajewa, obok restauracji biuro CBT
  • Pomnij Wojny Ojczyźnianej
  • Komisariat milicji i radiowóz