na przekór paskudnej pogodzie - mała wycieczka do miasteczka. też małego. i sennego, w to zimne niedzielne popołudnie - wymarłego właściwie. mróz i depresja hulały po rynku, aż miło.
była to także pielgrzymka do największego w polsce zbioru ikon... dość skromnego zresztą, ale jednak. z przemytu, większość. no i sam szamotulski zameczek - oczień prijatnyj.
za to szamotulskie sanktuarium - ogromna pustka i zimno.