niedziela, 04.08
Ten dzień zaczął się źle. Bardzo źle nawet. Zaczęło się od eskalacji na dworcu PKS, gdzie cheliśmy wziąć samochód do Ałuszty. Ewa kategorycznie odmówiła wyjazdu za 40hr. Po krótkich pertraktacjach wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do Rybacze - ze 20km od Ałuszty. Tam, po półgodzinnym oczekiwaniu złapaliśmy marszrutkę do Ałuszty, gdzie rozegrał się dalszy ciąg dramatu. Jakaś polska babcia wzięła nas na kwaterę i podczas drogi odbyliśmy przykrą dla wszystkich rozmowę o naszych relacjach. Ta rozmowa była na tyle niesympatyczna, że babcia w pewnym momencie odwróciła się na pięcie i zostawiła nas samych. Wyjaśnialiśmy sobie po drodze jeszze różne sprawy, poszliśmy nad morze i tam, po kolejnej sprzeczce, rozstaliśmy się definitywnie z Ewą. Znaleźliśmy z Jolą nocleg 5km od Ałuszty, w Izobilnoje u sympatycznej rodzinki. Zdecydowaliśmy się zostać tam 3 dni (1$ za dzień).
Ten dzień zaczął się źle. Bardzo źle nawet. Zaczęło się od eskalacji na dworcu PKS, gdzie cheliśmy wziąć samochód do Ałuszty. Ewa kategorycznie odmówiła wyjazdu za 40hr. Po krótkich pertraktacjach wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do Rybacze - ze 20km od Ałuszty. Tam, po półgodzinnym oczekiwaniu złapaliśmy marszrutkę do Ałuszty, gdzie rozegrał się dalszy ciąg dramatu. Jakaś polska babcia wzięła nas na kwaterę i podczas drogi odbyliśmy przykrą dla wszystkich rozmowę o naszych relacjach. Ta rozmowa była na tyle niesympatyczna, że babcia w pewnym momencie odwróciła się na pięcie i zostawiła nas samych. Wyjaśnialiśmy sobie po drodze jeszze różne sprawy, poszliśmy nad morze i tam, po kolejnej sprzeczce, rozstaliśmy się definitywnie z Ewą. Znaleźliśmy z Jolą nocleg 5km od Ałuszty, w Izobilnoje u sympatycznej rodzinki. Zdecydowaliśmy się zostać tam 3 dni (1$ za dzień).