Podróż Kara-at, czyli śladami Czyngis-chana - Kapusta i ogórki pod siodłem



2009-02-12

Kirgiskie siodła są wyściełane miękkimi kołderkami i okazują się nadzwyczaj wygodne. Mimo że spędzamy na końskich grzbietach ponad siedem godzin dziennie, nie mamy żadnych obtarć i siniaków. Z wyjątkiem tego, który nabiłam sobie na nodze od kapusty.

Nasi opiekunowie nie uznają bowiem wysokogórskiej żywności, liofilizatów, zupek w proszku czy choćby chińskiego makaronu. W moich sakwach zalega więc 14 kg prawdziwych ziemniaków, niemal drugie tyle cebuli, cztery dorodne kapusty, marchew, bakłażany, ogórki, papryka. Inni wiozą weki z mięsem, bańki z majonezem, konserwy rybne etc. Każde z nas ma pod nogami niemal 40 kg bagażu.

 

Podczas postojów Ira skrobie, sieka, faszeruje, przyprawia i pichci. Prawdziwa orgia smaków i zapachów. Potrawy kuchni kirgiskiej, uzbeckiej lub tatarskiej.

Jedzenie, a właściwie cały długi proces stawiania kuchni i przygotowania posiłku, pełni funkcję głęboko socjalizującą. Tyle tylko, że naszym koniom wcale nie zdaje się lżej. Wydaje się nam, że te kilogramy, które ubyły z sakw, trafiły nam pod skórę.