Podróż Mój sen o Troi - czyli dziennik z podróży po Turcji - 17.08 Dalyan-Rejs



2009-02-02
Dalyan - Rejs 17 sierpnia

Wstaliśmy bardzo wcześnie, żeby jeszcze przed śniadaniem trochę popływać. Śniadanie jak zwykle pyszne. Szwedzki stół i herbata w tureckich (czytaj malutkich) szklankach. Niestety zbyt mocna, żeby ją wypić.

Rejs rozpoczął się o 10.30. W programie były ruiny Kaunos-antycznego miasta Carian, wzniesionego częściowo na wzgórzu, z którego przepiękny widok rozciągał się na deltę rzeki. Cały czas prowadzone są tam wykopaliska, podobnie jak w wielu ruinach na terenie Turcji. Po raz pierwszy udało nam się zobaczyć dużą jaszczurkę na wolności. Niestety umknęła nim wyjęliśmy aparat. Wzdłuż koryta rzeki wznoszą się wysokie skały, w których można podziwiać wykute przez mieszkańców miasta grobowce (Lycian tombs).

Na kolejny punkt rejsu zatrzymaliśmy się żeby popływać, przy małej, skalistej wysepce, już na morzu. Woda turkusowa, pod nią niewiele-kamieniste dno i jeżowce. W międzyczasie przygotowano obiad, bardzo smaczny zresztą, choć nie powiem dokładnie co to było (kurczak w potrawce, ale z czego???). Dłuższy postój zaliczyliśmy przy plaży, na której żółwie składają jaja. Wykluwają się w nocy, czego zobaczenie było nieosiągalne, niestety, choć foldery szeroko reklamują możliwość doświadczenia spotkania małych żółwików. Wąska plaża oddziela rzekę i morze, jest pełna turystów z Dalyan, przypływających podobnie jak my w ramach całodziennego rejsu lub „wodnymi tramwajami”.

Chwila odpoczynku i płyniemy z powrotem, tym razem punktem docelowym są kąpiel w błocie (mud bath) i siarkowe gorące źródła. Smarowanie błotkiem wyzwala pozytywne emocje, nadając przy okazji skórze gładkości. Kąpiel w gorącym źródle w tym upale nie jest może szczytem marzeń, ale jest całkiem przyjemnie. Całość godna polecenia. Ostatni przystanek na jeziorze daje jeszcze jedną, możliwość popływania, ale większość z nas jest zbyt zmęczona i zostaje na łodzi. Wracamy ok. 17 wymoczeni jak nigdy. W mieście jest gorąco, o czym zapomnieliśmy chłodzeni powiewem morskiej bryzy. Odpoczywamy, bo jutro czeka nas dalsza droga, a Dalyan czeka. Niezbyt głodni wracamy do Salmy Hayek na naleśniki i zostajemy już jako stali bywalcy poczęstowani herbatą. Niestety jutro opuszczamy miłe Dalyan...

Wydatki: rejs 9,5 $/2 osoby.