Podróż Mój sen o Troi - czyli dziennik z podróży po Turcji - 14.08 Assos-Truva (Troy)-Assos



2009-02-02
Assos – Troja _ Assos14 sierpnia 

Zupełnie nieoczekiwanie musieliśmy dzisiaj pojechać do Cannakale okazało się, że wyczerpała się bateria w aparacie. W sklepie przeżyliśmy dramat - aparat nagle przestał działać. Wizja dalszej podróży bez możliwości jej utrwalenia zbiła nas z nóg. Na szczęście udało się go uruchomić i od tej chwili wszystko chodziło.
Dostać się do Troji nie było wcale łatwo. Aby złapać bus musieliśmy kluczyć uliczkami Cannacale na dworzec, z którego dolmusze jeżdżą do wszystkich okolicznych miejscowości. Kierowca i jego sztywny rozkład jazdy naraziły nas na dłuższe oczekiwanie, zanim opuściliśmy miasto.
Ok 13 byliśmy na miejscu. Kupa kamieni (bez urazy) z historią, tak podsumować można Troję. Obejrzenie pozostałości zajęło nam tylko godzinę.
Prace wykopaliskowe są nadal prowadzone, więc może, za jakiś czas będzie więcej do zwiedzania. Jest oczywiście Koń Trojański, wrażenia jakie na mnie wywarł nie komentuję.
Powrót okazał się znacznie sprawniejszy dzięki życzliwym kierowcom zatrzymanych samochodów. Kawałek podwiozła nas wycieczka niemieckich turystów!
Wieczorem weszliśmy na górę oddzielającą nas od reszty świata, żeby obejrzeć ruiny dawnego Assos. Warto trochę się powspinać, bo ruiny są całkiem dobrze zachowane, a meczet służy wiernym do dzisiaj. Mięliśmy stamtąd piękny widok z jednej strony na morze, z drugiej na okoliczne wzgórza porośnięte drzewami oliwnymi.
Mieszkańcy wioski żyją częściowo z handlu oliwą, częściowo z turystów.
Sprzedają też figi, które można zerwać z rosnących wokół drzew. Czujemy się jakby wszystko było tutaj niezmienne i trwałe od stuleci. Zmieniają się tylko przybywający turyści.

Gdy wróciliśmy zrobiło się już ciemno i poszliśmy spać-następnego dnia czekała nas kolejna podróż, tym razem do Efezu.

Wydatki: Troja 2$/2 osoby, przejazdy 7,5$, nocleg w bungalowach 11.5$/noc