Podróż American Experience ::: 17 mgnień wiosny w 32 odcinkach - American Experience ::: EXtras part one



2009-04-17

Pierwszy tydzien już prawie za mną. Męcząca poniekąd podroź z Dublina, ceregiele na lotnisku, sprawdzanie wiz, adresów, etc... no ale przyjemny lot oraz dobre jedzonko, Męczaca w swoej drugiej fazie, przede wszystkim czekanie w Atlancie na samolot mnie trochę rozstroiło. Nie dlatego, źebym się denerwował, bo m człowiek z natury szpokojny, ale jakoś tak miałem wyrzuty sumienia, źe JAcek musi zarywć nocke itp... Ale wszystko dobre, co sie dobrze konczy. Wizyta u JAcka i Ewki, których nie widziałem dwa lata, od momentu wujazdu z Irlandii - to dobre chwile. Moźe za dużo nagrywana, za duzo rzeczy do opisania, ale  naprawdę dziękuje im, za to ze znależli czas dla mnie... i na domowe posiedzenie, pogadanie, jak i na Cupertino i WIelkanocne nocne gadanie...

Zastanawiam się co chce powiedzeć poprzez tego bloga. Najpierw sa podcasty, videocasty, a na blogu chyba będa tzw odpadki mózgowe, które nie do końca (świadomie, bądź i nie) znalazły się.

Zastanawiam się czym oprócz formy blog będzie się różnił od podcastu i tak do końca nie wiem. Bo wiadomości będą podobne, odczucia, opisy, przemyślenia, ale mimo wszystko potrzebuje tej formy opisania rzeczywistości, potrzebuje twardej klawiatury, chwili zamyślenia, chwili zastanowienia zanim coś napisze. Podcast nwymaga o wiele  więcej myślenia, przekazu wyrazu, ale tutaj mam czas. Papier jest cierpliwy - ktoś kiedys mówił.

Zastanawiam sie o czym chce pisać, i chyba już wiem, że nie będe typem opisywacza podrożnika dokładnego - czyli gdzie spałem, za ile, i gdzie za ile i co jadłem. Myśle źe slupie sie na tym co widziałem, co przeźyłem, co mnie urzekło, co mnie dotknęło, co mnie moźe skłoni, do powrotu do Ameryki jeszcze kiedyś raz...

Tak to wygląda. Taki jestem. Może czesem chaotyczny, powierzchowny, ale mam wraźenie, że z czasem wszystko wypłynie. Dlatego blog, dlatego pisanie, dlatego tak siebie pokazywanie...