Podróż misja pustynia, czyli syria i jordania 2007 - beduini, camele i kupa kamieni



2007-09-13

czyli uciekając przed kolejnym syryjskim boyfriendem, ups - przed prawdziwą miłością ;)

cóż, trudno opisać to, co działo się w palmyrze...

wygląda na to, że właściciel hotelu w centrum - z widokiem na warownię - nie cieszy się szacunkiem i dobrą opinią w okolicy. to tak najoględniej mówiąc. i cóż mogę powiedzieć - chyba coś w tym jest. choć z naszego punktu widzenia różnica była niewielka: wszyscy pracujący w turystycznym biznesie mężczyźni z palmyry zdawali się być opętani wizją seksu z turystkami.

cóż, trudno im się dziwić, gdy weźmie się pod uwagę religię i kulturę, w jakiej żyją, a także - tamtejsze kobiety: zasłonięte, niedostępne, a po ślubie dość często gnuśne, krnąbrne i gderliwe. wystarczy dodać do tego wizję zachodu wypaczoną takim a nie innym przekazem telewizyjnym i pornografią dostępną w internecie... i już równanie między samotnie podróżującą kobietą a jej niezaspokojonym pragnieniem i chęcią uprawiania seksu staje się oczywiste. turystki są poza tym nie tylko wyzwolone, obnażone i co dzień nowe. wiele z nich nie kryje się z tym, że po to właśnie podróżuje.

 

drogie koleżanki - jeśli więc o dziwno nie znudzili się wam jeszcze nasi wspaniali panowie (ze wzruszającą zadyszką i uroczymi brzuszkami), jeśli nie jesteście zainteresowane pięknymi, sprawnymi, niespecjalnie skomplikowanymi i romantycznymi kochankami rodem z baśni tysiąca i jednej nocy - uzbrójcie się w cierpliwość i przygotujcie sobie za wczasu zestaw wiarygodnych wymówek. przygotujcie się na wszelkie możliwe chwyty - od szantaży emocjonalnych, przez prośby ze łzami w oczach po demonstracje zajmowanej pozycji w społeczności i własnych możliwości. poćwiczcie obojętność na rozdzierające opowieści o miłości od pierwszego wejrzenia i złamanym sercu, na wszelkie możliwe deklaracje i obietnice. prócz tych, które mogą być spełnione jeszcze tej samej nocy - nie wierzyłabym w żadne.

 

zjawisko jest oczywiście dużo bardziej skomplikowane (a ja, jak wiadomo, nie lubię się rozpisywać...) i - pragnę to podkreślić - nie dotyczy tylko palmyry ani syrii jako całości. nie dotyczy nawet wyłącznie krajów arabskich. ba - jest dość typowe dla większości kurortów europejskich, tyle że albo inaczej się je nazywa, albo - przemilcza.

ale cóż, porzućmy już tę amatorską socjologię seksu ;) wracam do własnej wyprawy.

przede wszystkim w kontekście tego, co napisałam powyżej muszę zaznaczyć dwie rzeczy:

a) z kuszących ofert lokalsów da się nie skorzystać, nieważne jak bardzo byłyby kuszące ;))) wieloma sytuacjami można tak pokierować, żeby obróciły się na korzyść dla obu stron. miła konwersacja też jest warta poświęconego czasu (tak, tak - powstrzymuję w tym miejscu strumień żartów, jaki przepływa przez moją głowę). poza tym - jakby na to nie spojrzeć: kobieta w syrii JEST BEZPIECZNA. nikt nie zrobi tam nic wbrew jej woli.

b) ostatnią rzeczą, jaka mi przychodzi do głowy, jest piętnowanie kobiet za to, że korzystają ze swoich wakacji tak, jak mają na to ochotę. amen ;)

więc - podróż! gdzie ja to byłam? aaa, w palmyrze. tylko tu można tak... stracić głowę? ;)

olga została porwana przez faceta na wielbłądzie już o jakiejś 6 rano. poszła - w swej naiwności - napawać się samotnością wśród ruin, kiedy ja spokojnie sobie dosypiałam. moje późniejsze przyjście nie zmyliło jednak mieszkańców ruin - natychmiast po wkroczeniu na ich teren zostałam odnaleziona i przetransportowana do oazy na herbatę. i tyle ze zwiedzania. z herbaty zrobiła się kawa, potem mały handelek (za pamiątki można tam naprawdę przepłacić), przejażdżka na wielbłądach... zostałyśmy wzięte nad basen (tak, tak - basen w środku pustyni!), gdzie musiałyśmy się wykręcić od kąpieli - oczywiście nago. zwiedziłyśmy oazowy ogród... rozmowy toczyły się dwutorowo: jeden kanał to my i oni, drugi - oni o nas. może zabrzmi to szalenie - ale i tak było przemiło. no może poza momentem, gdy się awanturowali o to, z kim pojadę na przejażdżkę na wielbłądzie do doliny grobowców, a z kim na motorze na zachód słońca na pobliskie wzgórze... - było naprawdę głośno! całe zainteresowanie zawdzięczam oczywiście krótkiej fryzurze. któż to mógł przewidzieć - plan zakładał efekt zupełnie odwrotny...

z całego towarzystwa najwyrazistszą postacią był hussain, elokwentny właściciel oazy i 60 (chyba) wielbłądów, w tym uroczej zenobii, śmiertelnie i dozgonnie już zakochany w swojej napotkanej o 6 rano nimfie - oldze. kiedy w tej chwili myślę o tym, że głupia nimfa olga mogła być teraz tak bogata... ech ;) to hussain pielęgnował olgę - z nadzieją na ożenek, a może bardziej na to, że mu w oazie nie wykituje - gdy po całym dniu na słońcu zmogły ją objawy aż za bardzo przypominające udar słoneczny. i nic dziwnego! kto od 6 rano hasa po pustyni bez nakrycia głowy? cóż, hussain był wniebowzięty, mogąc robić oldze zimne okłady na czole, pojąc ją kwaśnym mlekiem (fuu) i żarliwie deklarując: maj kamels ar jor kamels!

wieczór spędziliśmy na rozmowach i grze w karty, z której nic nie rozumiałyśmy ;) noc - na świeżym powietrzu. o 6 rano miałyśmy być obudzone, by zdążyć na autobus, który okazał się autobusem widmo. nikt nas nie obudził, a panowie, choć zarzekali się, że będą już wtedy na nogach - nie wstali. musiałam zmobilizować wszystkie swe siły, żeby się zerwać. o świcie, trochę ukradkiem, przemierzałyśmy ruiny palmyry, mając nadzieję, że przynajmniej tym razem nikt nas nie będzie zatrzymywał... 

  • olga, hussain i zenobia
  • gdzie się podziały moje daktyle?
  • no oczywiście kawa
  • hussain
  • 25628 - Palmyra beduini camele i kupa kamieni
  • taa... siurprajz?
  • no ba
  • konkurs min
  • tadmur
  • widok ze zwierza
  • dolina grobowców
  • 25810 - Palmyra beduini camele i kupa kamieni
  • nóżki ;)
  • 25812 - Palmyra beduini camele i kupa kamieni
  • wyjście z grobu ;)
  • rząd u baala
  • i jeszcze
  • świątynia baala
  • świątynia baala
  • świątynia baala
  • świątynia baala
  • pierwsze symptomy udaru
  • zmierzch nad palmyrą
  • wieczór nad doliną grobowców
  • dolina grobowców
  • kandydat
  • palmyra na dobranoc
  • ucieczka o świcie ;)
  • no właśnie