Podróż Dookoła Jeziora Drawsko - Pętla domknięta



Po tygodniu przyszedł czas na powrót i domknięcie pętli. W całym tym niefarcie pogodowym, mieliśmy tyle szczęścia, że większe przejazdy z miejsca na miejsce odbywały się w słońcu. Tak samo było w ostatni dzień. Jechaliśmy na północ, minęliśmy Stare Drawsko. Kilometry szybko uciekały, bo jechaliśmy cały czas lekko z górki. To mnie trochę niepokoiło, bo wiedziałem, że to co zostało nam dane, będzie odebrane. Nie było inaczej - przed samym Połczynem przekonaliśmy się na własnych nogach skąd nazwa Szwajcaria Połczyńska. Dziewczyny dzielnie dały radę. Zakończenie naszej objazdówki uczciliśmy solidnym objadem w restauracji "Hopferówka"

Z trudem odnaleźliśmy nasz samochód. Był cały oblepiony liśćmi, tak że trafiliśmy do niego tylko po kształcie. Z trudem udało mi się obskrobać szyby, przypięliśmy rowery i w drogę. Nasze wysłużone autko ochoczo zapaliło, ale zamrugało do nas wszystkimi kontrolkami. Ruszyłem, żadna wskazówka ani drgnęła, wszystkie możliwe kontrolki świeciły się na czerwono, pomarańczowo i zielono. Ale samochód jechał i stwierdziliśmy, że będziemy martwić się jak stanie. W Połczynie trafiliśmy na myjnię bezdotykową, gdzie opłukałem samochód bez wyłączania silnika, tak na wszelki wypadek. Po kilkudziesięciu kilometrach wskazówka prędkościomierza ożyła na moment, po czym ponownie opadła, to samo było, na przemian z obrotomierzem i wskaźnikiem paliwa. I tak całą drogę - coś się gasiło, żeby po chwili znowu się zaświecić. Magda mnie uspokajała - zobaczysz, wyschnie i wszystko wróci do normy. Tak też się stało :) 

  • Ostatnie kilometry