1.e Bilety lotnicze, czyli jak zainwestować kupę kasy w niepewny interes za to z gwarancją, że w razie skuchy nikt mi niczego nie zwróci :-)
Założenia, jakie miałem przy kupnie biletu – piszę dla porządku, bo każdy ma inne priorytety:
- muszę się zmieścić w założonym terminie, bo córka nie może zarwać szkoły;
- wylot powinien nastąpić z lotniska położonego w pobliżu Wrocławia (biorąc pod uwagę jakie odległości mamy do pokonania - Warszawa, Berlin i Praga mieszczą mi się w definicji „pobliża”);
- długość „lotu” najlepiej w okolicach 30 h od pierwszego startu do ostatniego lądowania;
- jeśli będę miał wybór, to chcę kupić bilet u krajowego sprzedawcy. Potem wyjaśnię dlaczego nie kupiłem od pośrednika z siedzibą np. w Estonii.
- jeśli będę miał wybór, to chcę kupić bilet na lot możliwie różnymi samolotami! Ole!
…and the Winner is….
09.02.2017 06:50 Praga 24.02.2017 01:15 Auckland
V V
08:00 Frankfurt 06:45 Singapur
11:40 Frankfurt 13:55 Singapur
V V
10.02.2017 06:50 Singapur 20:30 Frankfurt
08:55 Singapur 21:45 Frankfurt
V V
23:40 Auckland 22:50 Praga
29h z czego 23h 15’ to loty 33h 35’ z czego 25h 10’ to loty
Lokalne ciekawostki:
- z Frankfurtu do Singapuru - Airbus A380 (zwany przez moją córkę z racji wymiarów POTWOREM);
- z Singapuru do Auckland i z powrotem – Boeing 787-9 Dreamliner;
- TAK, nie myli Cię wzrok – w drodze powrotnej startujemy tuż po północy z Auckland i po ponad 33 godzinach w drodze lądujemy TEGO SAMEGO DNIA w Pradze; lepszego dowodu, że „a jednak się kręci” nie mam!
To teraz łyżka dziegciu do tej beczki miodu – bilet – kupiony poprzez stronę ITAKI w polskim Blue Sky Travel z Poznania kosztuje 4534 zł/osobę (kupowany 11m-cy wcześniej. W sumie to nie chcę wiedzieć ile kosztuje 2 miesiące wcześniej), co po dodaniu ubezpieczenia od rezygnacji (ale tylko na określone wypadki, przy czym piszą, żeby WYPADKI traktować dosłownie) i opłaty transakcyjnej robi prawie równo 14.100 zł za naszą trójkę.
Ufff. Trochę boli, więc jak ktoś chce taniej, to może spróbować tak:
- styczeń i luty to pełnia sezonu w NZ – nie namawiam do lotów w lipcu, bo dzień krótki i może być zimno, ale bilety na wybrane dni w grudniu i w marcu były sporo tańsze;
- wybrałem Pragę, bo była najtańszym „odlotem” w zasięgu mojego dojazdu (i Warszawa, i Berlin były droższe o około 300 zł/osobę) oraz ofertowała stosunkowo najkrótsze połączenie. Jakbym leciał sam, albo nawet z żoną, ale bez dziecka, to pewnie bym pokombinował z przesiadkami (wiadomo – im więcej i/lub dłuższe, tym powinno być taniej);
- uparłem się, że chcę kupić bilety w polskim, najlepiej znanym biurze – patriotyzm? Też, ale także chłodna kalkulacja. Uwaga – będę teraz siał plotki – wieść gminna niesie, iż zdarzają się przypadki, że pośrednik sprzeda bilet, zainkasuje wpłatę na konto, a po 48h wysyła maila, że „niestety, ale tych miejsc już nie ma”, po czym zwraca Ci kasę na konto. No ale gdzie tu „haczyk”?- zapytacie. Ano tu, że na zwrot ma 60 dni, a jego Infolinia albo jest płatna (taryfa jak do Suazi plus mnożnik x12), albo rozmawia w języku . . . . . . . . . . . . . . (tu w miejscu kropek wstaw sobie coś dziwnego, o czym najlepiej słyszysz drugi raz w życiu jak np. serbołużycki, albo komi). Kupiłem więc „u swoich”, bo nie chciałem ryzykować, że wyjdzie jakiś ZONK, a ja zostanę na 2 miesiące bez pieniędzy z okazjami przechodzącymi koło nosa. I nawet nie będę komu miał o tym powiedzieć na Infolinii!
Tu znowu przerwa na reklamę – Blue Sky spisało się świetnie. Bilety dostałem, cena się zgadzała, imiona, nazwiska i loty też! Wszystko szybko i sprawnie i tylko 200 zł/osobę więcej niż u konkurencji, ale uznałem, że to jest cena za święty spokój!
No, ale chwila moment. Mam wykupiony lot do i z NZ (Auckland – północna część wyspy północnej), ale kończę trasę samochodową w Queenstown (południowa strona wyspy południowej). I tu z pomocą przychodzi Air New Zealand – lot z Queenstown do Auckland kupuję po 110 NZD/ osobę, czyli taniej niżby wyszło paliwo do samochodu (wliczając prom) na tej trasie!