Płaciliśmy 500 DA od osoby.
Wstalismy o 7 rano, zjedliśmy śniadanie. W planie było zwiedzanie miasta.
Swoje pierwsze kroki skierowaliśmy do górującego nad miastem przepięknego, białego meczetu emira Abd El Kadera, wybudowanego w roku 1994 , z pomocą innych krajów arabskich, Harmonijnie łączy w sobie wszystkie style architektury muzułmańskiej z lokalną algierską tradycją. Pięknie prezentują się też dwa minarety, mające po 120 metrów wysokości. Obok znajduje się kampus uniwersytecki.
Następnie podjechaliśmy do centrum miasta, gdzie weszliśmy na wzgórze z Łukiem Zwycięstwa, skąd można podziwiać piękną panoramę na miasto, wąwóz i okolice. Stąd najładniej widać jak, głęboki na 600 metrów, wąwóz Oued Rhumel przecina miasto na dwie połowy i jak spinają je w całość liczne mosty.
Spacerując po muzułmańskiej kazbie z przyjemnością zagubiliśmy się w labiryncie wąskich uliczek, oglądaliśmy liczne stragany i sklepiki oferujące chyba wszystko. Zwiedziliśmy min. pałac Ahmeda Beya z dziedzińcami i ogrodami, którymi zachwycał się Napoleon III. Zasadził nawet rosnący do dzisiaj cedr. Bilet 80 DA.
Wyjeżdżając z miasta jechaliśmy ulicą ciągnącą się wzdłuż krawędzi wąwozu. Mogliśmy podziwiać panoramę starówki nad stromą przepaścią, liczne mosty łączące podzielone miasto. Właśnie taka niesamowita lokalizacja jest główną atrakcją miasta.
Zjedliśmy obiad, ja jak zwykle zupę fasolową za 145 DA, nawet dobra.