Wstaliśmy o 5:30, zjedliśmy śniadanie hotelowe, o 7 przyjechała nasza obstawa i mogliśmy jechać dalej. Eskorta pilnowała nas aż do samego Djanet, z jedną zmianą.
O ile pierwsza grupa pozwoliła nam zatrzymać się w kilku miejscach na zrobienie zdjęć, to druga już nie. A szkoda, bo jechaliśmy już przez teren Narodowego Parku Narodowego Tassili, można było zauważyć całkowitą zmianę krajobrazu, widoki były niesamowicie piękne, kolorowe i różnorodne. Trochę piachu ale głównie dominowały skały i kamienie. Widziałam też wiele robót wzdłuż dróg, np. ciągną gaz do Djanet.
Ledwo zatrzymaliśmy się po drodze na obiad w jakiejś wiosce po drodze.
I tutaj też zaobserwowałam dziwną scenkę. Żandarmii wpadli do małej knajpki, w której jadło obiad dosłownie kilka osób i dla nas spokojnie wystarczyło by miejsca, kazali wszystkim wyjść. Jak zobaczyłam tych ludzi jak szybko chwytają za swoje talerze z obiadem i nerwowo opuszczają lokal, to mi się żal ich zrobiło. Po raz kolejny widziałam, jak mieszkańcy boją się policji i żandarmerii.
Do Djanet dojechaliśmy po południu, nasza "obstawa" nagle się zmyła spod hotelu, nawet nas nie odstawiali na tamtejszy posterunek. Poczuliśmy się wolni.
Rozlokowaliśmy się na podwórzu hotelu Zeriba i zaczęliśmy przygotowania do naszego jutrzejszego wyjazdu, pakowanie bagażu, żywności, ładowanie akumulatorków, zrobiliśmy też ostatnie zakupy.
W sumie mieliśmy jeden dzień poślizgu przez te wszystkie formalności na posterunkach i ciągłe czekanie…
Śpimy przy hotelu, w namiotach, 800 DA za osobę.
Jutro o 9 mamy wyjechać do Parku Narodowego Tassili.
****
Relację z tego wyjazdu zamieszczę w osobnej podróży.
****
Do Djanet powróciliśmy po południu, po 4 dniach spędzonych w Parku Narodowym Tassili, było wspaniale, wszyscy najbardziej byli spragnieni kąpieli. Potem zrobiliśmy obiad i poszliśmy jeszcze pozwiedzać miasto.
W sumie Djanet jest miasteczkiem - oazą, liczy około 15.000 mieszkańców, położone na południu Algierii jest główną bazą wypadową dla osób zwiedzających pobliski park.