Podróż Algieria - podróż w konwoju.... - Ghardaia



2016-11-20

Rano, po śniadaniu, rozliczyliśmy się z właścicielem biura podróży za nasz wyjazd do parku narodowego. W sumie byliśmy zadowoleni z takiego rozliczenia, zgodnego z wcześniej zawartą umową.

Dalszym celem naszej podróży była Ghardaja a do przejechania mieliśmy 200 km.

Gdy  dojeżdżaliśmy do miasta, oczywiście na rogatkach znowu zatrzymał nas patrol żandarmerii. Mietek milczał, my nie gadaliśmy po francusku, coś tam gadaliśmy po angielsku. Żołnierze zastanawiali się czy dać nam eskortę na wjazd do miasta, wypytywali też nas czy mamy whisky albo wódkę, w końcu nas puścili.

W Ghardaji zaczął się chyba nasz największy pech, jeżeli chodzi o kontakty z przedstawicielami władzy. Spotykaliśmy ich już tak często, że nie byliśmy w stanie normalnie poruszać się po mieście. 

Gdy wjechaliśmy do miasta oczom naszym ukazały się dziesiątki policjantów, stali na każdej większej krzyżówce. Tak więc byliśmy sprawdzani wielokrotnie co kilkaset metrów. Chcieliśmy dojechać do schroniska, ale w tych warunkach było to prawie niemożliwe. Dwóch przypadkowych, młodych, chłopaków zaoferowało nam pomoc w odnalezieniu schroniska, które znajdowało się trochę poza miastem. Gdy tam dojechlismy okazało się, że jest jeszcze nieczynne. Nie zdążyliśmy nawet pomyśleć co dalej, gdy podjechały dwa radiowozy i znowu zaczęło się legitymowanie nas. Sympatyczni młodzieńcy zostali spławieni przez policjantów, a oni sami wyraźnie nie wiedzieli co z nami zrobić, po godzinie podjechało jeszcze dwóch tajniaków. Mietek powiedział im, że szukamy hotelu, ale nie jesteśmy w stanie poruszać się po mieście. No i okazało się, że tajniacy od razu skumali o co chodzi, zaproponowali nam przyzwoity, hotel w centrum miasta i jeszcze nas tam zaprowadzili. Nie mogli tak od razu?

Pokój 2000 DA za os.

Zupa 150 DA, 2 serki 300 DA, kawa 20 DA

To był najbardziej zwariowany dzień jeżeli chodzi o kontrole, jeszcze nie wiedzieliśmy, że później będzie jeszcze gorzej.

Po południu poszliśmy na miasto coś zjeść i rozejrzeć się. Oczywiście mamy towarzystwo tajniaka, trochę go zagadujemy, proponujemy kawę.

Dowiedzieliśmy się też, że rok temu, w zamieszkach, zginęły tutaj 2 osoby i to stąd tyle policji.

Około 18 wróciliśmy do hotelu, pogadaliśmy trochę i poszliśmy spać.

****

Następnego dnia po śniadaniu poszliśmy zwiedzać miasto. O dziwo nie czekał na nas żaden tajniak.

Zwiedzając kazbę, czyli starówkę, od pewnego momentu można dalej wejść tylko z przewodnikiem. Powiedział nam to niepozorny gościu stojący na ulicy. Mietek błyskotliwie odpowiedział mu, że przewodnik czeka na nas na górze, przy meczecie i dał nam spokój.

Zanurzyliśmy się w labiryncie wąskich uliczek i biało-różowych domów, w których łatwo się zagubić.  Punktem orientacyjnym są wieże minaretów oraz targowisko pełne gwaru i zgiełku. Mieszkańcy mają dość konserwatywne podejście do życia na przykład mężatki chodzą przykryte białymi haikami, robiąc szparę na zaledwie jedno oko, podobno nie opuszcają miasta przez całe życie.  Po przejściu przez starówkę doszliśmy do starego cmentarza, ogrodzonego murem. W znalezieniu wejścia pomógł przechodzień. Po czym wróciliśmy do miasta.

Kręcąc się po uliczkach starówki mijaliśmy wiele posterunków ale na szczęście nikt nas nie zaczepiał. Początkowo czuliśmy się nieswojo ale potem nie zwracaliśmy na nich uwagi.

Tutaj muszę wrócić do naszego pierwszego pobytu w Ourgali, gdy czekaliśmy na ulicy na spotkanie z naszymi przewodnikami, podszedł do nas młody chłopak, Rostom, zapytał o nasze plany. Gdy dowiedział się, że będziemy wracać przez Ghardaję  zaproponował pomoc w zwiedzaniu miasta. Ostatecznie umówiliśmy się, że gdy będziemy w Ghardaji to się z nim skontaktujemy. I rzeczywiście przyjechał.

Zaproponował nam zwiedzenie innej części miasta Ghardaja - Beni Isquen. I bardzo dobrze, bo sami byśmy tam nie dotarli a miejsce cudowne. Miasteczko można było zwiedzać dopiero od 16 i tylko z przewodnikiem. Przewodnik jest bezpłatny, obowiązuje bezwzględny zakaz fotografowania mieszkańców, spożywania alkoholu  i zakaz palenia papierosów. Przez godzinę przewodnik oprowadził nas po miasteczku opowiadając o jego historii. Z punktu widokowego zobaczyliśmy piękną panoramę na okolicę i pozostałe 4 miejscowości, które razem tworzą pentapolis w dolinie M’Zab. Całość znajduje się na liście zabytków UNESCO od 1982 roku. Pozostałe miasteczka to: Malika, Bu Nura i Al Atuf. Każde miasteczko ogrodzone jest murem obronnym, posiada meczet, którego minarety  służyły za punkt obserwacyjny. W meczetach mieściły się też spichlerze i arsenały. Domy mieszkalne wznoszone były koncentrycznie wokół meczetu i składały się zawsze z jednego pomieszczenia jednakowej wielkości.

Rostom zaproponował nam zwiedzenie jeszcze jednego miasteczka, ale robiło się już ciemno, więc podziękowaliśmy. Zjedliśmy wspólny obiad i pojechał do domu.

Zakupy: trochę poszalałam, bo wyjazd pomału dobiegał końca, a my nie mieliśmy okazji zrobić jakichkolwiek zakupów. W Algierii nie widzieliśmy nigdzie kramów z pamiątkami, bo ich po prostu nie ma, dopiero tutaj trafił sie mały sklepik, gdzie mogłam zakupić choćby magnesiki na lodówkę.

Plecak 1400 DA, magnesy 6x250 DA karta do aparatu – 3400 DA

Zupa 150 DA + napój, picie 170 DA  bilet na autobus 50 DA

 

 

  • Panorama miasta
  • schronisko młodzieżowe
  • nowoczesna zabudowa
  • meczet
  • na bazarze
  • na bazarze
  • na bazarze
  • na bazarze
  • uliczka
  • podcienia
  • lampa
  • na bazarze
  • na bazarze
  • uliczka
  • na bazarze
  • na bazarze
  • uliczka
  • czekanie na smakołyki
  • bazarowa uliczka
  • mieszkanka
  • podcienia
  • uliczka
  • słodkości
  • słodkości
  • uliczka
  • przerwa na obiad
  • Panorama miasta
  • uliczka
  • na bazarze
  • przy studni
  • rynek
  • na bazarze
  • na bazarze
  • uliczka
  • uliczka
  • uliczka
  • uliczka
  • uliczka
  • uliczka
  • studnia
  • uliczka
  • uliczka
  • uliczka
  • uliczka
  • wejście do meczetu
  • kolejna studnia
  • studnia
  • uliczka
  • uliczka
  • uliczka
  • uliczka
  • uliczka
  • uliczka
  • uliczka
  • kabelki
  • targowisko
  • palma
  • widok
  • cmentarz
  • cmentarz
  • cmentarz
  • cmentarz
  • cmentarz
  • cmentarz i widok na miasto
  • toalety
  • cmentarz
  • cmentarz
  • cmentarz
  • wejście na cmentarz
  • uliczka
  • tablice rejestracyjne
  • mieszkanka
  • ciekawostka
  • uliczka
  • palma
  • elektryczna palma
  • stop
  • detal na drzwiach
  • poszukiwany
  • na ulicy
  • uliczny kramik
  • flagi
  • palma w kwiatach
  • na bazarze
  • na bazarze
  • uliczny kramik.
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Rostom
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Rostom
  • to my...
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • na rynku
  • na rynku
  • ściana
  • Dsc 0292cc
  • Dsc 0293cc
  • Dsc 0294cc
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Img 4069cc
  • Dsc 0306cc
  • uliczka
  • uliczka
  • Ghardaja - Beni Isquen
  • Ghardaja - Beni Isquen