Podróż Sentiero Roma - Dzień 4



2017-03-01

Tak jak postanowiłem, tak zrobiłem. Po serdecznym pożegnaniu z Jeromem i Aną, wyściskaniu się z Thostenem ruszyłem w kierunku Passo Val Torrone. Po godzinie wędrówki znalazłem się na skalnym grzbiecie. Moja przygoda powoli dobiegała końca i chciałem nacieszyć się widokami, tak żeby starczyły na kolejny rok. 

 

Po odpoczynku zacząłem kręcić się wkoło, bo nie mogłem znaleźć dokąd prowadzi szlak. Okazało się, że prowadzi pionowo w dół, wąskim żlebem. Miałem okazję jeszcze raz włożyć uprząż i nacieszyć się bliskością skały. 

 

Bezpiecznie zszedłem na dno żlebu i znalazłem się w pięknej dolinie Torrone. Powyżej dostrzegłem czerwony budynek biwaku Manzi-Pirotta i bardzo żałowałem, że nie będzie dane nocować tym razem w takim miejscu. Schodziłem powoli w dół, uważając żeby nie zgubić szlaku w trawie. Bez przerwy z tęsknotą odwracałem się ku granitowym szczytom. Czułem wielką satysfakcję i ogromną radość z minionych dni, że wszystko się udało, że dałem radę… ale gdybym miał chociaż jeden dzień więcej… 

 

Przez ostatnie dni moje myśli zaprzątały podstawowe proste, sprawy – aby mieć odpowiedni zapas wody, żeby nie spaść ze skały, żeby dojść na nocleg przed zmierzchem… ale gdy znalazłem się pomiędzy drzewami, poczułem się bezpieczny, tak jakby mi się wszystkie klapki w głowie pootwierały. Myśli powędrowały do Wrocławia, co mnie czeka po powrocie do pracy, gdzie mam zadzwonić, co odłożyłem na potem… Starałem się odgonić te myśli, nacieszyć ostatnim dniem w dziczy. Po kilku godzinach znalazłem się na dnie doliny Val di Mello. Nad pięknym strumieniem dałem odpocząć zmęczonym stopom. Kolejną przerwę zrobiłem w schronisku Rasegna, gdzie stwierdziłem, że zasłużyłem na solidny posiłek. Zamówiłem typowe danie z doliny – „Polenta e carne”. Dostałem wielką miskę polenty i solidną porcję żeberek. Walczyłem twardo, ale nie dałem rady połknąć wszystkiego. Właścicielka niepocieszona spoglądała na mnie z ukosa, zapewniłem ją, że wszystko jest pyszne, ale to porcja "per quattro persone". Wydaje się, że w ten sposób zyskałem jej sympatię, poklepała mnie serdecznie po plecach i przyniosła espresso.

 

Ostatni odcinek Val di Mello pokonałem w towarzystwie wielu rodzin z dziećmi i psów. Okazało się, że dolina przyciąga wielu weekendowych turystów. Nie ma się co dziwić, jest niesamowicie urocza i bardzo łatwo dostępna.

 

W San Martino poszedłem sprawdzić rozkład i na przystanku spotkałem Jeroma i Anę. Powitanie było bardzo serdeczne. Szybko znalazłem pokój, ale mimo zmęczenia nie mogłem wyleżeć w łóżku, co chwilę podchodziłem do okna, żeby jeszcze raz spojrzeć na góry. 

 

 

  • 4 5
  • Grań oddzielająca doliny Qualido i Zocca
  • 4 9
  • 4 10
  • Na przełęczy Passo Val Torrone 2510 m
  • 4 14
  • Val Torrone
  • Val Torrone
  • Val Torrone
  • Val Torrone
  • Osada Rasica w Val di Mello
  • Osada Rasica w Val di Mello
  • Polenta e carne
  • Osada Rasica w Val di Mello
  • Osada Rasica w Val di Mello
  • Val di Mello
  • Val di Mello
  • Val di Mello
  • Val di Mello
  • San Martino
  • Pizzo do Zocca 3174 m i Rif. Alievi