- Jak dojść do Zamku Roch?
- To w Roch jest zamek? - zapytał zdziwiony kierowca autobusu.
- Ano jest. W takim razie wystarczy, że nas tam wysadzisz...
Idąc przez Roch najlepiej patrzeć pod nogi, albo w niebo. W żadnym wypadku nie wolno rozglądać się na boki. Miasteczko/wieś to typowa sypialnia z równymi rządkami jednakowych domów z ogródkami i bez absolutnie żadnego charakteru. Pechowo, zamek stoi końcu tego potworka. Drogę wskazała nam lollipop lady, czyli "odblaskowa babcia" z lizakiem, przeprowadzająca przez ulicę szkolne dzieciaki. Choć w przeciwieństwie do kierowcy nie miała problemów z lokalizacją zamku, zdziwiła się, że ktoś chce go oglądać. A warto!
Roch Castle nie imponuje może wielkością czy technicznymi nowinkami, jak inne walijskie zamczyska, ale mając zbędną godzinkę, na pewno warto go zobaczyć. Właśnie... Zobaczyć a nie zwiedzić, bo zamek jest prywatny i zamknięty dla nieproszonych gości. Ale rzut oka lub dwa w zupełności wystarczą, bo to jedna z tych kamiennych średniowiecznych warowni, które najlepiej prezentują się z dystansu.
Przyklejony do stromej, wyrastającej na kilkanaście metrów skały, wygląda jak przeniesiony wprost z baśni czy innego horroru. Tylko nietoperzy brak.
Jeśli ktoś będzie w okolicy, polecam!