11 listopada 2015 wtorek - dzień czwarty.
Po wczesnym śniadaniu wyruszamy w bardzo długą, bo liczacą 580 km drogę. Naszym celem jest Sziraz. Przy drodze wyjazdowej z Ahwaz ustawiono prowizoryczne stragany, nie są to nawet najprostsze konstrukcje, po prostu na poboczu jezdni na rozpostartej folii pietrzą się melony, arbuzy, mandarynki wyglądem przypominające cytryny, słodkie soczyste jabłka, banany i coś co dla mnie jest całkowitą nowością - słodkie cytryny. Korzystając z okazji jaką stwarza podróżująca z nami irańska przewodniczka pani Pardo, dbająca o regularność naszych posiłków, która właśnie kupuje dla całej grupy banany, wyskakuję z autokaru i zakupuję kilka pomarańczy, mandarynek i cytryn. Te słodkie cytryny to prawdziwe odkrycie smakowe. Są bardzo soczyste i jak mówią sprzedawcy jabłek w Polsce odpowiadając na pytanie "Czy te jabłka są słodkie?", "tak, takie winne". Takie właśnie są te cytryny, bardzo soczyste i słodkie, oczywiście nie tak jak mandarynki, choć te kupione tu na ulicy nie są tak słodkie jak hiszpańskie czy marokańskie, ale bardzo soczyste. Za oknami autokaru mnóstwo zieleniwzdłuż jezdni po jednej stronie trawniki, szpaler drzew liściastych wśród ktorych migają z rzadka palmy, rozdziela dwupasmówkę. Przedmieścia Ahwaz nie są ciekawe, odrapane budynki przemysłowe, może magazyny wyglądają na opuszczone. W ogóle miasto nie zrobiło na mnie dobrego wrażenia, w miejskim krajobrazie przeważały stare szare kamienice z odrapanym tynkiem. Miłym zaskoczeniem były natomiast bardzo czyste ulice i przyjaźnie z dużą dozą zaciekawienia przyglądający się nam tubylcy. Wyjeżdżamy na drogę krajową wiaduktem. W oddali widać piękne góry.
Kontynuujemy naszą podróż słuchając wykładu na temat stosunków Iranu z sąsiadami. A ma ich Iran wielu. Czuję się bardzo dobrze w roli słuchacza wykładu z nauk politycznych, wracając z przyjemnością do czasów, gdy byłam studentką. Ten stan potęguje mapa Iranu rozwieszona na wysokości pierwszych siedzeń za plecami kierowcy.
Słuchamy o problemach jakie stwarza granica z Afganistanem (936 km), mimo, ze Afgańczycy są najbliższymi krewnymi Irańczyków. Jednak granica ta stanowi główny punkt przerzutu opium i haszyszu na zachód i powoduje, że główny szlak przemytniczy biegnie przez Iran. Iran jest tym dla Afgańczyków, czym dla Ukraińców jest Polska, jego obywatele stanowią tanią siłę roboczą wykorzystywaną do cięzkich nieskomplikowanych prac fizycznych. Nie ma większego nieszczęścia niż bycie Afgańczykiem w Iranie, co znajduje odzwierciedlenie również w życzeniach komuś czegoś złego. Relacje między rządami zmieniają się, jedne stają się lepsze, drugie pogarszają się. I tak np. z Pakistanem (909 km). Początkowo relacje te były neutralne/dobre, obecnie neutralne z tendencją do chłodnych stosunków dyplomatycznych. Pakistan poparł interwencję Arabii Saudyjskiej w Jemenie, co spotkało się z niezadowoleniem rządu irańskiego, bo finansuje on szyitów we wszystkich krajach sąsiedzkich takich jak Bahrajn, Syria czy właśnie Jemen. Prawie 1000 km liczy granica z Turkmenistanem, który jest bardzo zamkniętym krajem, od 1991 roku niepodległą dyktaturą jednej partii, a od 2013 republiką prezydencką dla której Iran jest ważnym partnerem ekonomicznym. Z Turcją (499 km) z której są bezpośrednie loty do wielu miejsc w Iranie łączy Iran, dobrze znana nam z historii dotycząca polskich polityków, męska, szorstka przyjaźń. Co prawda obywatele Iranu nie potrzebują wiz, aby wjechać do Turcji z czego bardzo ochoczo korzystają wyjeżdżajac tam na urlopy i święta i Turcja nie wprowadziła w stosunkach z Iranem embarga jak inne kraje, to jednak wizytujący ostatnio Iran prezydent Erdogan został dość chłodno przyjęty. Te stosunki komplikuje chęć przynależności Turcji do Unii Europejskiej i bliskie jej kontakty z USA. Z Azerbejdżanem (611 km) stosunki możnaby określić jako ostrożne i pełne obaw. Iran obawia się ludów tureckich, bo jeśli Turcy azerbejdżańscy zjednoczą się z Turkami irańskimi to kosztem Iranu utworzą imperium islamskie, bo przecież północno - zachodni Iran aż do Kaukazu to historycznie jedna kraina. Armenia ma najkrótszą, bo licząca tylko 35 km granicę. Chyba jednak nie dlatego Iran ma z nią bardzo dobre stosunki. Obowiązuje ruch bezwizowy, w Iranie mieszka dużo Ormian stanowiących mniejszość etniczną. Armenia znajduje się w opozycji do państw tureckich, co zapewnia jej przyjazne gesty ze strony Teheranu. Dopieszczają one ormiańskie centra kultury zwane Araratami w których zrzeszają się tylko Ormianie i gdzie mogą na "użytek własny" produkować alkohol, wino z bujnie rosnących tu winorośli, choć wydaje mi się, że i z rodzynek. Centra otoczone są gęstwiną wysokich żywopłotow, bo na ich terenie znajdują się baseny, koedukacyjne:). Najdłuższą lądową granicę ma Iran z Irakiem (1458 km). W 1988 roku kończy się najdłuższa konwencjonalna wojna 20 wieku. Irakijczycy wycofują się z Iranu nie zdobywając nic, ale doprowadzając do izolacji Iranu przez państwa europejskie i USA. Pomimo wojny stosunki między tymi państwami nie są złe, szkoleni są tu iraccy generałowie i jako pierwszy podejmuje decyzję o zbombardowaniu pozycji państwa ISIS właśnie Iran. Można byłoby powiedzieć, że w najbliższym sąsiedztwie Iran nie ma przyjaciół, a i z kolegami też nie najlepiej. Trochę lepiej, acz nie do końca ma się sytuacja z państwami "za wodą" czyli po drugiej stronie Zatoki Perskiej. Z najbliżej leżącym Kuwejtem stosunki są od dawna złe. Kuwejtczycy nie tylko poparli Hussajna w 1980 roku, ale są najbardziej żarliwymi zwolennikami Arabii Saudyjskiej i USA. Dobre relacje ma Iran z Omanem, niegdysiejszą częścią imperium sasanidzkiego. Oba rządy prowadzą bardzo neutralną politykę wzg. siebie, co spowodowało, że właśnie w Omanie rozpoczęły się rozmowy amerykańsko - irańskie prowadzące do odmrożenia stosunków. Dalej na północ leżą Emiraty Arabskie, Katar i Bahrajn. Kiedy w latach 70 - tych wycofują się z dzisiejszych ziem Emiratów Brytyjczycy, którzy na mocy porozumienia z początku ub. wieku z Rosją sprawowali protektorat nad dawnymi ziemiami imperium kadżarskiego obejmujacego południową część Persji, Iran żąda zwrotu swoich ziem. Ale...Bahrajn leży na roponośnych terenach, więc Iran otrzymuje w ramach rekompensaty 3 wysepki w Cieśninie Ormuz należace do Emiratów, dawnego protektoratu brytyjskiego. Do dziś toczy spór przy ONZ o te hojną ręką darowane przez Brytyjczyków wyspy. No cóż światowa ekonomia - ropa naftowa. Dla Dubaju Iran jest ważnym partnerem handlowym, Bahrajn o powierzchni Warszawy jest w połowie szyicki i utrzymuje bardzo bliskie stosunki z Iranem, choć jeszcze do niedawna pozostając w sojuszu z Arabią Saudyjską stosunki te były niemal wrogie. Katar o ambicjach państwa panarabskiego jest państwem wahabickim, ortodoksyjnie islamskim, wspiera ISIS zwalczając szyitów. Nie ma mowy więc o dobrych stosunkach z Iranem, są one złe. Choć z tą jednoznacznoscią stosunków nie należy przesadzać, każdy dzień może przynieść zmiany. Obecne stosunki wymagają wielkich zabiegów, bo z jednej strony państwa zrzeszone w GCC łączą bliskie więzi militarne z USA , z drugiej zaś leżą w bliskości Iranu z którymi część z nich prowadzi rozwinięte interesy gospodarcze. Reasumując: dobre stosunki ma Iran z Rosją, Chinami, Wenezuelą i Nikaraguą. Kto jest wrogiem USA ten ma szansę na przyjażń z Iranem:).
Tymczasem opuściliśmy Chuzestan i wjechaliśmy do prowincji Fars.
To nazwa tej prowincji dała nazwę podbitemu przez Arabów w 7 wieku terytorium Persji. Arabowie nie mają w alfabecie spółgłoski "p", dlatego nazywali nowe ziemie Farsi. Nazwę Persja zawdzięczamy Grekom, którzy przybyli tu 10 wieków przed Arabami. Nazwa funkcjonowała do 1935 roku, kiedy to Reza Chan, który w 1921 roku na czele zbrojnego oddziału wkroczył do Teheranu i przejął władzę, zwrócił się do Ligi Narodów z prośbą o zatwierdzenie nazwy Iran, odwołując się do pradawnego plemienia Ariów zamieszkujących Płaskowyż Irański 20 wieków przed Chrystusem. W sanskrycie, który był literackim, a więc uporządkowanym językiem, Arya oznaczało szlachetny.
Dojechaliśmy do pięknej doliny, nad którą wznosi się pionowo ucięta skała. To Biszapur. Znajdują się tu ruiny miasta, jednej ze stolic imperium Sasanidów. Jest piękny dzień, słońce stoi jeszcze dość wysoko, niedawno minęło południe. Cały teren jest pięknie oświetlony, na powierzchni wody przepływającej rzeki tworzą się srebrne zalamania.
Dynastia Sasanidów była następczynią partyjskiej dynastii Arsacydów, którzy panowali na tych ziemiach do początku 3 wieku ne (przez ok.500 lat). Jej założycielem był pasterz, a może arcykapłan Anahity, bogini, której świątynia jedna z najpiękniejszych w tej części globu zbudowana została wlaśnie w Biszapurze. Choć nie wiadomo do końca kim był, ówcześni uwierzyli, że jego przodkami byli Achemenidzi. A takie więzy krwi były bardzo wówczas pożądane. Kiedy Ardaszir I odwołując się do wielkich przodków Cyrusa i Dariusza zjednoczył Fars i opanowal Mezopotamię, ogłosił się szachinszachem, tak jak wcześniej czynili to władcy achemenidzcy. Powrót do korzeni, a przynajmniej powoływanie się na nie oraz nieliczne przejawy posłuszeństwa Partom pomimo ustalenia nowego porządku, spowodowały całkowite zniszczenie wszystkiego co przez 5 wieków zbudowali tu Partowie. Po Partach nie zostało na terenie Persji praktycznie nic. Sasanidzi nawiązywali do tradycji Achemenidów, którzy dla mieszkańców Persji byli półlegendarnymi protoplastami rodu, przeciwstawiając się wzorom greckim i rzymskim. Tworzyli mit założycielski państwa o charakterze narodowym (Czy to czasem czegoś nie przypomina z dzisiejszych czasow, tych trochę dawniejszych i całkiem świeżych?) i wynieśli zoroastryzm ponad inne wyznania czyniąc z niego prawie oficjalną religię. Doprowadziło to do prześladowania wyznawców nie uznających Ahura Mazdy za boga jedynego w tym i chrześcijan, którzy przez Szapura II uznawani byli za szpiegów Cesarstwa Rzymskiego. Trzeba jednak przyznać, że prześladowania te nigdy nie przybrały charakteru masowego i systemowego. Rządy kolejnych szachinszachów doprowadziły do centralizacji kraju. Potęga dynastii opierała się na zwycięstwach króla Szapura I, który jako jedyny władca w historii pokonał 3 cesarzy rzymskich i zniszczył armię rzymską. Pokonany cesarz Gordian III został zamordowany lub popełnił samobójstwo po przegranej bitwie, a jego następcą obwołano Filipa zwanego Arabem. Przyjął on upokarzające warunki kapitulacji. Prawie 20 lat póżniej do niewoli dostał się cesarz Walerian, który służył ponoć Szapurowi jako podnóżek przy wsiadaniu na konia. Jeńcy rzymscy budowali miasto i pałac z którego pozostały fragmenty ze świetnie zachowanym układem murów.
Ogladamy mury pałacu z wewnętrznymi niszami, które pelniły funkcję dekoracyjną. Ozdabiano je rzeżbami i posągami. Zachowały się podstawy kolumn apadany czyli sali audiencyjnej. Duże wrażenie robi na mnie świątynia bogini Anahity, która była odpowiednikiem wojowniczej i dynamicznej Isztar w Mezopotamii.
Nie mogła jednak tak jak Isztar być boginią w religii monoteistycznej. Zaczęto więc święcić ją jako Panią Słodkich Wód i Rzek powierzając jej opiekę nad płodnością, czyniąc z niej Nietykalną Dziewiczą Matkę Pana Mitry. Zarówno Anahita jak i Mitra pojawili się w wierzeniach Irańczyków znacznie wcześniej, bo ponad 10 wieków przed Chrystusem. Odtąd obie boskie postacie towarzyszyły Ahura Mazdzie. Wchłonięta przez zoroastryzm, religię wyznawaną przez Sasanidów, przedstawiana była Anahita jako zwiewna postać ze stopą na na głowie węża lub półksiężycu otoczona strumykami i w blasku. (Czy to czasem nie przypomina przedstawienia Matki Boskiej?)
Największą atrakcję tego miejsca stanowią jednak znajdujące się po drugiej stronie rzeki przepiękne i bardzo dobrze zachowane reliefy skalne wykute na cześć sasanidzkich władców. Zwłaszcza scena przekazania przez Ahuramazdę wieńca władzy Ariów szachinszachowi Bahramowi I robi ogromne wrażenie. Aby zobaczyć te atrakcje trzeba pokonać kilka km, a następnie wejść w dolinę rzeczki Czonga. Po lewej stronie w masywie skalnym znajdują się reliefy pochodzące z 3 i 4 wieku ne. Zachwyt, ale i zdziwienie budzi mistrzostwo wykonania poszczególnych postaci. Płaskorzeźby są swoistym żurnalem pozwalającym zobaczyć jakie fryzury i jakie stroje noszono. Król w tunice, szerokich spodniach, płaszczu z rękawami i koroną jak niska czapka przewiązanej diademem i zwieńczonej kulą włosów. Można prześledzić jakie obyczaje panowały, doskonale widoczne są ręce schowane w rękawach postaci na reliefie ukazującym zwycięstwo Szapura I nad Rzymianami oznaczające poddaństwo królowi, uniesiony palec wskazujący prawej ręki to oznaka szacunku dla króla.
Słońce chyli się ku zachodowi, czeka nas kilkugodzinna droga do Sziraz.
II część podróży znajduje się tutaj: http://kolumber.pl/g/150257-Wszystko%20ju%C5%BC%20by%C5%82o%20czyli%20u%20%C5%BAr%C3%B3de%C5%82%20cywilizacji.%20W%20prowincji%20Fars.