Podróż Wszystko już było czyli u źródeł cywilizacji. Chuzestan. - W starożytnej Mezopotamii.



9 listopada 2015 poniedziałek - dzień drugi.

            Różnica czasu między Warszawą a Ahwaz wynosi 3,5 godziny, co sprawia, że na miejscu lądujemy przed 4 rano. Pod powiekmi piasek, już w samolocie zakładamy szale na głowy. Lotnisko jest niewielkie i jak na tę porę dnia przystało, uśpione niemal całkowicie. Otwierają się okienka odprawy. Trwa to bardzo dlugo. Po wbiciu stempli do paszportów, wszystkie bagaże zostają prześwietlone - do Iranu nie wolno wwieźć, poza oczywistymi artykułami, jak we wszystkich krajach, również alkoholu. 

          Do hotelu docieramy niebawem, położony jes nieopodal lotniska. Pierwsze bardzo miłe zaskoczenie. Działa klimatyzacja, w łazience czyste opakowane każdy z osobna w folię, ręczniki, suszarka do włosów, szczoteczki do zębów. Są nawet klapki pod prysznic. Jedyne zaskoczenie to brak kabiny prysznicowej - ze ściany wystaje po prostu prysznic. 

           Po późnym śniadaniu (w formie bufetu w pięknej hotelowej restauracji) na które podano pomidory, ogórki, dżemy brzoskwiniowe i marchewkowe (?) oraz coś co wygląda jak owsianka, ale jest zupełnie bez smaku, później okazuje się, że to rodzaj zupy - rozgotowane ziarna pszenicy jedzone przez tubylcow właśnie z dżemem lub miodem, udajemy się na rekonesans. Ma on na celu przede wszystkim wymianę pieniędzy. Szybko stajemy się milionerami. I choć walutą kraju są riale to nikt ich tutaj nie używa stosując przelicznik 1 : 10000. Kurs 100 $ = 3500000 rials = 350 tumanów. Banknoty mają duże nominały 100 000 riali = 10 tumanów to około 12 zł. Na awersie portret Chomeiniego i perskie liczby, na rewesie budynek z arabskimi cyframi. ułatwia to znacznie rozróżnianie nominału.  

         Zaopatrzeni w irańskie środki płatnicze, których nie nauczę się rozpoznawać do końca wycieczki operując kolorami (różowy, zielony, niebieski i sfatygowany brązowy), udajemy się przez bazar na którym jesteśmy mile witani uśmiechami, na spacer po mieście, które jest stolicą prowincji Chuzestan. Na jednej z uliczek powiewają setki kolorowych proporczyków, wiszą na sznurkach w poprzek ulicy czerwone, zielone i czarne. Czarne to symbol żałoby po ulubionym irańskim męczenniku, III imamie Husajnie i jego towarzyszach, którzy zdradzeni, zostali zabici pod Karbalą w 7 wieku. Trwa miesiąc muharram poświecony właśnie Husajnowi, ten miesiąc to tak jak nasze Zaduszki, tyle tylko, że 28 razy dłuższe, bo trwają przez caly miesiąc. Ulice są zatłoczone, nie są respektowane żadne zasady ruchu drogowego. Nawet swiatła na skrzyżowaniach traktowane są jak element dekoracji. Przeciskamy się pomiędzy samochodami. Później będziemy przechodzić przez jezdnię wyciągając w górę prawą rękę i zatrzymując w ten sposób samochody. A tych jest mnóstwo. Powietrze jest ciężkie od spalin, na ulicach jest gwarno, ale bardzo czysto, mimo, że znajdujemy się w okolicach bazaru. 

Miasto nie jest ciekawe, bardzo ucierpiało w czasie wojny iracko - irańskiej 1980 roku. W założeniach Husajna atak na Iran miał być wsparty przez ludność arabskojęzyczną zamieszkującą Chuzestan. Stało się jednak inaczej, Arabowie z Ahwazu stanęli po stronie rupubliki islamskiej. Zniszczyli mosty i Ahwaz nigdy nie zostało zdobyte. Bombardowane przez wiele dni zostało niesamowicie zniszczone. Stojąc w okolicach karawanseraju i patrząc na mosty na największej rzece Iranu, Karun, trudno nie oprzeć się wrażeniu, że mimo odbudowania wielu budynków i pozornego spokoju historia sprzed 30 lat zostawiła trwałe piętno na mieście. Rzeka jest tu rozlana szeroko, płynie leniwie tocząc brunatne wody. Kolor związany jest z porastającymi brzegi i dno roślinami, gnijące rośliny nadają jej barwę i wzbogacają w składniki mineralne, ktore sprawiają, że ziemie tego ostanu należą do bardzo żyznych.  

          Wczesnym popołudniem wyjeżdżamy z Ahwaz i udajemy się do miejsca zamieszkiwanego przez Arabów Bagiennych. Są oni gospodarzami gigantycznego regionu  naturalnych kanałów i mokradeł stanowiących jeden z najciekawszych ekosystemów na świecie. W niektórych płynie słodka, a w innych słona woda. Przemierzamy Chuzestan, jedną z prowincji Iranu jadąc bezkresną równiną upstrzoną ogromnymi kałużami, przeciętą wałami przeciwpowodziowymi za którymi często prowadzone są uprawy ryżu. Uprawom tym sprzyja klimat, latem temperatury sięgają 50 stopni C, a wilgotność dochodzi do 80 %, zimą jest tu 17 - 18 stopni, w lutym nawet do 20 stopni. Pora deszczowa przypada na marzec i kwiecień, choć miesiące irańskie inaczej układają kalendarz, bardziej pokrywają się ze znakami zodiaku niż w naszym kalendarzu gregoriańskim. Zainteresowanie wzbudzają płonące na horyzoncie szyby naftowe. Wszak Chuzestan to prowincja bardzo bogata w ropę naftową, dlatego stanowiła łakomy kąsek dla Iraku rządzonego przez Husejna.

Obecny Chuzestan to część dawnej Mezopotamii. Bardzo żyzne gleby, zasilane rzekami dopływającymi do 2 gigantów jakimi były Tygrys i Eufrat, ograniczenie górami  stanowiły dobre miejsce do zakładania osad. To tu właśnie rozwinęła się pierwsza cywilizacja bazująca na rolnistwie i hodowli. Siedliska budowano z dostępnych materiałów trzciny, gliny i kamienia. Poza uprawą ziemi i hodowlą zwierząt rozwinęło się tu garncarstwo, pięknie zdobiono wzorami geometrycznymi i figuralnymi naczynia (również na prochy ludzkie). W sferze duchowej wierzono w wiele bóstw, ale szczególną czcią darzono boginię płodności, kult bogini - matki był bardzo rozwinięty. Budowano schodkowe piramidy zwężające się ku górze, do tarasow prowadzily rampy. były to zigguraty.  Historia tych ziem jest naznaczona podbojami. Wiele późniejszych cywilizacji czerpało stąd wzorce. Pierwsze ślady bytności człowieka na tych terenach sięgają kilkudziesięciu wieków przed Chrystusem. Tutaj też uczeni szukają bibilijnego raju.

            Arabowie bagienni są szyitami zamieszkującymi wioskę położoną w rozlewiskach rzeki, której brzegi porasta wysoka trzcina używana przez nich do masowej produkcji mat, koszyków i innych przydatnych w domu wyrobów. Utrzymują się  z rybołóstwa, które kiedyś uznawali za zajęcie poślednie, polowali na ryby, a nie łowili je. Polowanie włócznią, a nie łowienie sieciami, jest w ich mniemaniu zajęciem godnym mężczyzny. Hodują bydło, bawoły bagienne, ci co uprawiają zboże mają rownież owce i kozy. Wykorzystując trzcinę budują mozify stanowiące budynki użyteczności publicznej np. meczety i miejsca spotkań społeczności wioski, takie osiedlowe świetlice. Poruszają się łodziami, jest to rzeczywisty transport w tej okolicy.  Jesteśmy świadkami przybycia najstarszego mieszkańca osady, nazywanego w dowód szacunku szachem. Przyglądają nam się z uwagą dzieci, głównie chłopcy. Dzieci, póki są małe bawią się wspólnie, dziewczynki z chłopcami. Później już nie ma zabaw koedukacyjnych.  

Na skraju wioski, przy szosie wyjazdowej do Ahwaz mieści się maleńki budynek z salą lekcyjną. Trwają lekcje. Kilkoro maluchów karnie siedzi w ławkach słuchając jednej z 2 nauczycielek. Sala jest mała, dość obskurna, na ścianach wiszą jekieś obrazki, ale ani ich nie jest dużo, ani nie są jakoś szczególnie estetyczne. Jednym słowem wyposażenie w pomoce dydaktyczne na bardzo niskim poziomie.  Dzieci zaczynają tu edukację od 5 roku życia. Szkolnictwo jest podzielone podobnie jak w Europie na poziom podstawowy i szkoły maturalne. Matura jest bardzo poważnym egzaminem. Bezpośrednio po niej należy w ciągu dwóch lat (w przypadku studiów technicznych) lub w ciągu roku (studia humanistyczne) przygotować się do egzaminów wstępnych. Matura nie jest równoznaczna ze studiowaniem. Do studiów należy dorosnąć i dokonać odpowiedniego i odpowiedzialnego wyboru. Po 4 latach studiowania przewidziano egzamin państwowy. O jego poziomie może świadczyć fakt, że tylko 11% kończących uczelnię zdaje go otrzymując tytuł licencjata. Osoby takie uznaje się za bardzo wykształcone. Mogą kontynuować studia jeszcze przez 2 lata otrzymując tytuł magistra. Uniwersytety irańskie należą do najlepszych szkół wyższych w Azji. Ich absolwenci bez problemu znajdują pracę w świecie, o ile oczywiście otrzymają paszport pozwalający im opuścić kraj. Wyjątkowo wysoki poziom reprezentują absolwenci Uniwersytetu Medycznego w Teheranie. Są bardzo dobrze widziani i oceniani jako lekarze w USA, Kanadzie i Australii.  Poziom medycyny, zwłaszcza estetycznej zajmującej się poprawianiem różnych defektów urody, jest wyjątkowo wysoki. Bardzo wiele Iranek poprawia sobie nosy, wiele z nich ma rzeczywiście wydatne nochale, koryguje kości policzkowe. Prawdziwie szokująco jednak brzmi informacja o odnowieniu "wianka", jak to określił wszystkowiedzący Łukasz, nasz pilot pełniący tak naprawdę rolę przewodnika. Wykonanie operacji plastycznej, czasem wcale niekonieczne, jest jednak dowodem dobrej sytuacji finansowej co znacznie podnosi prestiż nie tylko pacjentki, ale i jej rodziny. Nosi się więc plasterki na nosach z prawdziwą dumą:).

              Przypada mi miejsce na łódce którą popłyniemy w towarzystwie ojca i syna. Najwyżej 10 letni chłopiec nie zna angielskiego, ale szybko zaczyna popisywać się przed nami śpiewajác razem z ojcem. Niczym na weneckiej gondoli☺. Płynąc do "wioskowego rynku" na którym znajduje się mozif przeznaczony dla wszystkich mieszkańców wioski, mijamy zabudowania w których żyją na codzień Arabowie tego regionu. Są to budowle wzniesione z gliny do której domieszano sieczkę i wysuszono na słońcu. Na nabrzeżach niektórych domostw widać zwierzęta hodowane dla mleka i mięsa, kury dziobiące ziarno. Wzdłuż brzegu płynie stado bawołów błotnych.

Żegnani wylewnie przez towarzyszące nam dzieci, które proszą o długopisy, późnym popołudniem docieramy do wioski w której zostajemy poczęstowani kawą. Kawa w Iranie to nie jest zwyczajna rzecz. W zasadzie ciężko tu napić się kawy, bo tylko Arabowie ją piją. Persowie mają pyszną herbatę. Po całym dniu spędzonym na powietrzu kawa smakuje jak mało kiedy. Poczęstowano nas rownież sokiem z daktyli zmieszanym z mielonym sezamem. Ma to leciutki posmak chałwy i przy czarnej mocnej kawie smakuje wybornie.

Za nami pierwszy dzień w Iranie.

  • Ahwaz
  • Ahwaz
  • Ahwaz
  • Ahwaz
  • Ahwaz
  • Ahwaz
  • Ahwaz
  • Ahwaz
  • Ahwaz
  • Ahwaz
  • Ahwaz
  • Szadegan
  • Szadegan
  • Szadegan
  • Szadegan
  • Szadegan
  • Szadegan
  • Szadegan
  • Szadegan
  • Szadegan