Ostatni dzień w Bieszczadach, to przejście do Komańczy. Mozolnie idziemy na Wołosań. Po drodze pamiątki I wojny światowej – krzyże i cmentarze. Dochodzimy do cudownych jeziorek Duszatyńskich, cisza, słychać tylko śpiew ptaków. Po piwku w barze w Duszantynie, idziemy przez Prełuki do Komańczy. Po zakwaterowaniu, idziemy zwiedzać okolice.
Trasa 31,50 km. Średnia 3,51 km/godz.
cdn.