Po lekkim posiłku nabrałyśmy sił do dalszej podróży, aby jeszcze przed zmrokiem dotrzeć do Gospodarstwa Agroturystycznego Rusinowa Polana. Teraz już wolniej jedziemy bo czasami droga wije się jak wąż. Mijamy lasy pełne pachnących akacji i plantacje sadów. Około 19-tej docieramy na miejsce. Właścicielka szybko pokazuje nam pokój i zaprasza na kolację przy ognisku Był także tort, gdyż jeden z gości obchodził urodziny. Już wieczorem miejsce wyglądało bajecznie. Miejsce ulokowane jest na lekkim stoku z przepięknym widokiem na okolicę a gospodarze przesympatyczni.. Tuż obok naszego domu pasło się stado koni a obok znajduje się mały własny wyciąg narciarski.
Następnego dnia z samego rana postanawiam wstać aby uwiecznić budzący się dzień i mgłę na która tak liczyłam. Po śniadaniu jedziemy około 9 km do miejscowości Brzegi Górne aby wejść na połoniny. Jest gorąco a ja na plecach plecak ze sprzętem fotograficznym, ale gdy znalazłam się na szczycie Połoniny Caryńskiej to i zapomniałam o ciężkim plecaku. Przed nami roztaczał się cudowny widok i nie ważne że słonko mocno grzało. Patrząc na tak piękne widoki nie chciało się nam wracać w dół ale że miałyśmy jeszcze w planie połoninę Wetlińską to trzeba było się zwijać. Na szczyt Połoniny Wetlińskiej dotarła tylko jedna z nas. Ja wraz z koleżanką dotarłyśmy do połowy trasy. Upał nas wykończył….. ale obiecujemy - wrócimy.
Po powrocie czekał nas pyszny obiad – gołąbki z baraniny. Gospodarze rozpieszczają wspaniałymi potrawami. Serwują okoliczne sery, wędliny własnego wyrobu, a jakie pyszne powidła….:). Także są bardzo elastyczni co do pory posiłków. Dostałyśmy tylko 2 noclegi (zbyt późno dokonałyśmy rezerwacji) czego bardzo żałujemy. Gospodarstwo jest bardzo lubiane i Ci którzy raz byli wracają. Niestety następnego dnia musiałyśmy pożegnać się i ruszać dalej. Po drodze zajechaliśmy do Ustrzyk Górnych. Trafiliśmy na sympatyczną panią z którą porozmawialiśmy nt mieszkańców i ich wędrówek.