Pobyt w Weronie chcieliśmy rozpocząć od wieczornego spaceru połączonego z dobrą kolacją. Spacer zaczęliśmy od Piazza Bra i tam niestety musieliśmy zakończyć z powodu… potężnej ulewy. Lało tak, że nie dało się uciec w boczną uliczkę by znaleźć jakiś przyjemny lokal. Ponieważ byliśmy zakwaterowani w hotelu tej samej sieci co w Padwie nie było mowy o skorzystaniu z hotelowej restauracji. Piazza Bra uchodzi za jeden z najbardziej eleganckich placów w całych Włoszech. Wokół pełno lokali, bardzo ekskluzywnych lokali ale nie było wyjścia… Pewnie była to najdroższa pasta w moim życiu… Na szczęście bardzo smaczna.
Po całonocnej ulewie rano wreszcie zobaczyliśmy trochę błękitnego nieba… Mogliśmy podziwiać uroki Werony. Było rano i wszędzie pusto, nawet pod balkonem Julii. Na targu kupiliśmy świeżo przyrządzony mix owoców, który był naszym, niezwykle smacznym drugim śniadaniem. Z czasem na wąskich uliczkach ludzi zaczęło przybywać więc wycofaliśmy się rakiem.
Resztę dnia spędziliśmy w Gardalandzie, to największy włoski park rozrywki. A co tam! Raz na jakiś czas można się zabawić. W nocy dotarliśmy do Rzymu.