Annopol – miasto w woj. lubelskim, w powiecie kraśnickim, w pobliżu Wisły, na skraju Małopolskiego Przełomu Wisły. Miasto położone jest w Małopolsce, w ziemi lubelskiej.
Miejscowość jest siedzibą władz miejsko-wiejskiej gminy Annopol.
W latach 1975-1998 miasto administracyjnie należało do woj. tarnobrzeskiego.
W Annopolu znajduje się most przez Wisłę w ciągu drogi krajowej nr 74. Przez miasto przebiegają również drogi wojewódzkie nr 824 i droga wojewódzka nr 854. Według danych z 31 grudnia 2004 miasto miało 2679 mieszkańców.
Historia
Annopol powstał na byłych gruntach wsi Rachów, która była w XVI i XVII wieku własnością szlacheckich rodzin Rachowskich, Czyżowskich, Morsztynów i Tymińskich.
Po rozbiorach Polski, decyzją władz rosyjskich z lat 1868-1870 Annopol stracił prawa miejskie. Z dniem 1 stycznia 1996 roku, Rada Ministrów nadała miejscowości ponownie status miasta. W 1914 r. w pobliżu Annopola przeprawiły się przez Wisłę oddziały Legionów Polskich.
W XVII i XVIII stuleciu w miejscowości zaczęli osiedlać się Żydzi, choć najstarsze dokumenty potwierdzające ich obecność w mieście pochodzą dopiero z XVIII stulecia. W 1764 r. mieszkało ich tu 136, a w 1787 r. 106, co stanowiło 44% ogółu mieszkańców. Z czasem następował wzrost liczebności ludności żydowskiej – w 1897 r. w Annopolu mieszkało 575 wyznawców religii mojżeszowej, a w 1921 r. 1251, co stanowiło 72,9% ogółu ludności. Annopolscy Żydzi zajmowali się głównie handlem zbożem i bydłem, propinacją alkoholu, dzierżawą karczm, składów solnych i sadów, a także rzemiosłem i lichwą. Podczas okupacji niemieckiej utworzono getto, którego mieszkańców wywieziono w 1942 r. częściowo do obozów pracy przymusowej, a częściowo do getta w Kraśniku i potem do obozu w Bełżcu, gdzie zostali zamordowani. Żydzi w Annopolu mieli dwie synagogi – starą i nową i dwa cmentarze – stary i nowy.
Annopol powstał na gruntach notowanej już od XV w. wsi Rachów.
W roku 1415 była to własność szlachecka Jana Dłoto ze Słupia (Słownik Historyczno-Geograficzny Lubelszczyzny, strona 193).
W następnych stuleciach powstał port rzeczny na Wiśle. Wykorzystując ten fakt właściciele lokowali tutaj miasto.
Pierwsza informacja o jego istnieniu pochodzi z 1724 r., kiedy to „Rachów” otrzymał przywilej na jarmarki. Nowy dokument na nie dostał właściciel J.T. Morsztyn w 1740 r. Z kolei w 1761 r. Antoni Jabłonowski wystawił dokument, którym nadał miastu, na cześć swej żony Anny, nazwę Annopol. Jednakże, jak to było w przypadku wielu lokowanych miast, nowa nazwa nie od razu się przyjęła.
Wielokrotnie, jeszcze w drugiej połowie XVIII w., nazywano to miasteczko „Rachowem”. Tak było w 1atach 1765 i 1778. W 1781 r. po raz pierwszy w spisach oficjalnych odnotowano „Annopol”. Podobnie zapisano w latach 1786 i 1787, zaś w 1790 r. ponownie widnieje Rachów miasteczko. W 1792 r. zwano je Hannopol, zaś w wizytacji kościelnej z 1806 r. zapisano „oppidum Annopol seu Rachów”, co oznacza, iż w dalszym ciągu obydwie nazwy były w użyciu. Od 1827 r. już jest Annopol i tak do dzisiaj.
Zbliżając się do Annopola, zastanawiałem się nad wielkością tej miejscowości. Jakby "dzisiaj miało być odkryte" skojarzyłem sobie je tylko z komunikatami o stanie wód w Polsce. Za nim tam dotarłem, mijałem jakieś drogowe informacje o starym cmentarzu rzydowskim i czymś tam jeszcze. W zasadzie nie znalazłem nic oprócz górującego nad miastem kościoła i kilku obelisków upamiętniających w centrum miasteczka. Prawdę mówiąc, nie zdążyłem skoncentrować się na poszukiwaniach atrakcyjnych architektonicznie i kulturowo miejsc gdyz spotkałem tam przemiłą, piękną i odważną cyklistkę, podążającą swoim "programem". Po pożegnaniu się przed kościołem obserwowałem ją chwilkę wiodąc za nią oczyma. Jej swoboda poruszania się w terenie wskazywała, że dokładnie wie gdzie chce jechać, jakby tę miejscowość znała od lat. A może już wcześniej przede mną zapoznała się ze strukturą miasta i dlatego z taką pewnością wjechała w wąską, prowadzącą do nikąd uliczkę i zniknęła mi z oczu? Pomyślałem sobie : zabładziła?! Kiedy na spokojnie, już w domu, zasiadłem przed mapą Annopola, uzmysłowiłem sobie, że Ritta dokładnie realizowała swój plan. Na przydrożnym bazarku zaopatrzyłem się w soczyste jabłka i jakiś witaminowy napój. Porozmawiałem z lokalnymi handlarzami, którzy z uśmiechem na ustach dopytywali się czy gdzieś po drodze nie spotkałem rosyjskich separatystów. Rozbawiony i wyluzowany skierowałem swe kroki na wyjazd z Annopola w kierunku mostu na Wiśle. Z wysokiego wzniesienia przy drodze, popatrzyłem przez chwilkę na sam most i cały tren w okół tego miejsca. Zanim puściłem się z impetem w dół trasy, spotkałem na górze utrudzonego, lokalnego rowerzystę, podążającego w przeciwnym kierunku. Poczęstowałem go jabłkiem i tyle było mojej zabawy z miastem Annopol. Wielokrotnie to powtarzam, że z perspektywy czasu żałuję nie znalezionych atrakcji i chwil uniesienia, które mogłyby jeszcze bardziej "dosolić" moje podróże.