Środa, 6.VIII.
Rano, po śniadaniu na balkonie, skąd mamy piękny widok na mauretański zamek, wyruszamy dalej na północ. Na nocleg zatrzymamy się w Fatimie, ale wcześniej zwiedzamy wspaniały klasztor-twierdzę Templariuszy w Tomar.
Zakon Templariuszy miał niezwykle barwną historię. Został on założony w 1120 roku jako Zakon Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona, lecz wkrótce okazało się, że śluby ubóstwa i nazwa zakonu są dobre tylko na papierze, gdyż dzięki wprawnemu władaniu mieczem i wielkim talentom finansowym Templariusze stali się najbogatszym zakonem w Europie a ich dłużnikiem był nawet król Francji Filip Piękny. Z perspektywy czasu można by dziś powiedzieć, że potęga zakonu załamała się pod ciężarem ich własnego bogactwa i rosnącej potęgi militarnej, gdyż król Filip nie mogąc sprostać finansowym żądaniom zakonu uknuł sieć intryg i przy poparciu Watykanu rozwiązał zakon w 1311 roku. Wielu rycerzy zakonu znalazło śmierć na stosie a do dzisiejszego dnia krążą legendy o niebotycznych skarbach Templariuszy ukrytych gdzieś przed wieloma wiekami. Poszukiwacze skarbów szukają ich po całym świecie nie zdając sobie nawet sprawy, że są one całkiem blisko i jawne w postaci wspaniałej spuścizny kulturalnej jakimi są dziś wciąż ocalałe budowle Templariuszy takie, jak Klasztor Zakonu Chrystusa w Tomar, który Templariusze wybudowali w 1160 roku. Ten wspaniały klasztor-twierdza powstał jako budowla romańska, lecz w XV i XVI wieku uzupełniono dekoracje już w stylu renesansowym. Trzeba wielu godzin by móc zkontemplować tę wspaniałą budowlę, która jest niewątpliwie jednym z najwspanialszych skarbów Templariuszy.
Teraz udajemy się do Fatimy. Gdy przyjeżdżamy do hotelu, miła recepcjonistka wręczając nam kluce do naszego pokoju od razu poinformowała nas o której godzinie jest różaniec w Sanktuarium. Nabożeństwo różańcowe wraz z procesją trwało grubo ponad godzinę i było odprawiane w 5 językach a ostatnim był polski. Wówczas jakby tłum się nagle ożywił i zewsząd zabrzmiały słowa modlitwy w naszym języku. Było to bardzo miłe przeżycie dla nas jako Polaków, ale również jako katolików. Myślę, że także i dla wyznawców innych religii taka codzienna zbiorowa modlitwa na placu przed Sanktuarium może być duchowym przeżyciem, podobnie, jak dla nas niezwykłym doświadczeniem było Ganga Aarti w Varanasi w Indiach.
Czwartek, 7.VIII.
Postanawiamy uczynić z Fatimy małą bazę wypadową i dziś wyruszamy na wycieczkę, której celem są: Batalha z pięknym klasztorem Santa Maria da Victoria, Nazare - nadmorski kurort z pięknymi plażami, na których okoliczni rybacy, a raczej ich żony suszą świeżo złowione ryby i Alcobaça, gdzie jest wspaniały klasztor Cystersów. Pogoda jest trochę zmienna, ale ponieważ część naszej dzisiejszej wycieczki polega na zwiedzaniu zabytków architektury, to nie narzekamy na nieco gorszą aurę.
Gdy pochmurna pogoda nieco przytępia nasze zmysły to w Portugalii zawsze można liczyć na orzeźwiający zastrzyk w postaci przepysznej kawy, która jest tu dostępna na każdym kroku. Nieco gorzej ma się jednak sprawa, gdy spragniony turysta chce nabyć butelkę zwykłej wody… Jeśli już człowiek znajdzie takie miejsce, to powinien zrobić dobry zapas tego towaru. W Portugalii nikt z głodu nie umrze, ale okaże się, że jeśli głód nam zacznie doskwierać przed godziną 19:30, to na żaden elegancki posiłek nie można liczyć. Owszem, dania szybkiej obsługi są dostępne większą część dnia, ale do stylu i wykwintności ich odpowiedników w sąsiedniej Hiszpanii bardzo im daleko. Ogólnie jedzenie w Portugalii bardzo nas zawiodło, ale na szczęście była to jedyna rzecz, która nas w tym kraju zawiodła.