Podróż Motocyklem przez Laos - W drodze powrotnej



Jest rano - niewiele po 8.00. Szybko pożeramy śniadanie i ruszamy w drogę. Tym razem mamy szczęście. Pogoda w miarę przyzwoita, a czasem nawet widać słońce. Po około 170 km zatrzymujemy się w miejscu, skąd widok jest wręcz boski.  Jest troszkę po południu. Niebo pokryte chmurami, ale często wychodzi przez nie słońce...gdyby tak się utrzymało do późnego popołudnia, to możemy mieć tu boskie warunki świetlne. Postanawiamy warować.Siedzimy , popijając od czasu do czasu Beer Lao, aż wreszcie nadchodzi wieczór...niestety bez wymarzonego światła. Teraz czeka nas 130km w jazdy po ciemku, w tumanach pylu i bez gogli. Szybki w kaskach mamy niemilosiernie porysowane. Marek jeszcze w Vientiane usiłował kupić jasne gogle, lub też zwykłe okulary z białymi szkłami...niestety nie było to dostępne. Jazda noca , bez osłony oczu ani od pyłu, ani od owadów jest zwykłym szaleństwem...ale nie mamy wielkiego wyboru.Po bez mała 5 godzinach docieramy wreszcie do Vang Vieng. Tam relaksujemy sie zimnym piwem i wspaniałą kolacją.
  • W drodze w górach.
  • Na parkingu w górach
  • Na parkingu w górach
  • Na parkingu w górach
  • Na parkingu w górach
  • Na parkingu w górach
  • Na parkingu w górach
  • Na parkingu w górach
  • Na parkingu w górach
  • Na parkingu w górach
  • Na parkingu w górach
  • Wioska niedaleko parkingu
  • Na parkingu w górach
  • Wioska niedaleko parkingu
  • Wioska niedaleko parkingu
  • Na ananasowym polu