Podróż Motocyklem przez Laos - Przez góry do Luang Prabang



Budzimy się przed 6.00 rano...jest dziwnie ciemno i głośno. Marek wygląda przez okno i zaczyna kląć jak przysłowiowy szewc. Leje!...i to naprawdę leje. To psuje trochę nasze plany. Po raz pierwszy w czasie naszej podróży mamy pewną presję czasową. Limitują nas dawno już wykupione bilety na lot z Kuala Lumpur do Teheranu.  Tymczasem postanawiamy przygotować się do podróży i gdy tylko przestanie padać, to natychmiast ruszymy.  Tymczasem dostajemy małe śniadanko.Mija 8.00 a na zewnątrz dalej ciemno i baaaaardzo mokro. Idziemy w "miasto" poszukać jakichś peleryn. Tak na skuterkach jeżdżą miejscowi, więc może i my? Tyle tylko że miejscowi zwykle jadą kilka - kilkanaście kilometrów, a nas czeka ponad 300 przez bardzo wysokie góry i po fatalnej drodze. Godzina 10.00 ...zrobiło się jakby troszkę jaśniej i pada tylko lekki kapuśniaczek. Postanawiamy ruszyć. Ostatecznie nasza Honda nadaje się na takie warunki. Jedziemy wolno, gdyż powyżej 40 km/h peleryny zwiewa nam przez głowy, a droga rozmoczona przez deszcz śliska jest potwornie. Po jakichś 40 km deszcz w końcu ustępuje, ale aura dalej sprawia wrażenie, jakby za chwilę potop miał powrócić. Mamy jednak szczęście i do końca dnia spadło na nas tylko kilka kropel. Widoki dookoła wspaniałe. Współczuję Markowi, że nie bardzo ma jak je kontemplować. Całą jego koncentrację pochłania obserwacja mokrej drogi. Około godziny 6-stej dojeżdżamy do Luang. Pogoda po północnej stronie gór jest bez zarzutu. Niebo troszkę tylko przymglone bardzo wysoką  i cieńką chmurą. Jest również cieplutko - fajna odmiana po górskiej zimnicy. Miasto pomimo niskiego sezonu pełne jest turystów. My wynajmujemy bardzo miły pokój z balkonem i dostępem do wi-fi w maleńkim hostelu nad samym Mekongiem, na który mamy piękny widok z okien. 27dol/noc nie jest może najtańszą opcją, jak na tą część świata, ale pamiętać trzeba, że Luangprabang jest o wiele droższe, niż wszystkie inne miejscowości Laosu. Wieczorem pierwszy spacer  i pierwsze wrażenia. Luang jest starą stolicą kraju i w swojej funkcji pod wieloma względami przypomina Kraków, chociaż na szczęście nigdy tu nie wybudowano żadnego przemysłu. Ten region świata zwykle kojarzy mi się z wielkim niechlujstwem wokół domostw, z kulejącym, a najczęściej nie istniejącym systemem wywózki śmieci i kanalizacją. Luang jest jednak zupełnie inne - przynajmniej w granicach starego miasta. Schludne, zadbane i ...śliczne! Starą, drewnianą architekturą Laosu można być po prostu oczarowanym. Kuchnia też jest tutaj znakomita. Francuskie wpływy są w tej materii ciągle widoczne.
  • Widok
  • Chmury
  • Widok na pożegnanie
  • Wysoko w górach
  • Wysoko w górach
  • Wysoko w górach
  • Wysoko w górach
  • Wysoko w górach
  • Wysoko w górach
  • W wiosce wysoko w górach
  • Wysoko w górach
  • W wiosce wysoko w górach
  • W wiosce wysoko w górach
  • W wiosce wysoko w górach
  • W wiosce wysoko w górach
  • W wiosce wysoko w górach
  • W wiosce wysoko w górach
  • Kolacja po górskim odcinku
  • Na nocnym targu
  • Na nocnym targu
  • Na nocnym targu
  • Na nocnym targu
  • Opat
  • Przy granicy z Birmą
  • Poważne rozmowy