2 maja 2014 roku.
To nasz drugi pobyt w stolicy Majorki. Po raz pierwszy byliśmy tu na lotnisku. Ogromne!!! Największe lotnisko czarterowe Europy znajduje się na obrzeżach Palma de Mallorca. 240 stanowisk do odprawy i 120 "gateów" prowadzących na pokłady samolotów świadczy o wielkiej liczbie turystów przewijającycch się tu codziennie. Podobno co 2 minuty ląduje lub startuje samolot. Tuż po wejściu do hali przylotów trzeba przejść przez bardzo długie korytarze, na szczęście zaopatrzone gdzieniegdzie w samobieżne chodniki, po bagaż. Idziemy i idziemy i końca nie widać. Dopiero po około półgodzinnej wędrówce docieramy do miejsca w którym na taśmie jeżdżą nasze bagaże.
Teraz 2 maja jesteśmy tu po to, aby zobaczyć najpiękniejszą katedrę na Majorce, pospacerować uliczkami i poczuć atmosferę miasta, które liczy ponad 21 wieków.
Już z parkingu położonego na wybrzeżu widać monumentalną budowlę. Wielka ilość wież i ogromne przypory sugerują, że widzimy zamek wzniesiony na wysokim brzegu. Nic bardziej mylnego. To jeden z najpiekniejszych kościołów Europy - Katedra La Seu.
W 903 roku na Majorkę docierają Maurowie i rządzą nią nieprzerwanie do 1230 roku, kiedy to król Aragonii i Katalonii, Jakub I Zdobywca (Jaume I) pokonuje ich i w miejscu Wielkiego Meczetu rozkazuje wybudować katedrę. Początkowo Baleary zdobyte w całości przez króla były ziemiami lennymi Królestwa Aragonii. Marzył on jednak o zabezpieczeniu interesów młodszego, szczególnie ulubionego syna, również Jakuba i ogłosił Majorkę Królestwem. Stał się więc pierwszym królem wyspy. Prawie natychmiast rozpoczął budowę najwspanialszego wg jego wyobrażeń kościoła. Przyrzekł bowiem wybudować kościół, jeśli zostanie ocalony z wielkiego sztormu, który rozpętał się na Morzu Śródziemnym w czasie wyprawy przeciwko Maurom zamieszkującym wyspę i zwycięży ich. Jakub I był bardzo mądrym władcą, choć gdyby nie podstęp Aragończyków w sprawie małżeństwa jego ojca Piotra II Katolickiego z Marią de Montpellier, a właściwie skonsumowania go, nigdy nie narodziłby się. Na skutek przeżyć, których nie oszczędzono mu gdy był chłopcem do końca życia faworyzował Katalończyków, mając jak najgorsze zdanie o Aragończykach, których uważał za podłych intrygantów. Dlatego też chcąc podkreślić, że podbicie Maurów nie jest tymczasowe, a panowanie Katalonii i Aragonii na tych ziemiach będzie wieczne polecił wybudowanie katedry (katalońskie la sue) na miejscu wspaniałego meczetu znajdującego się wewnątrz mauretańskiej cytadeli Almudaina. Po jego śmierci w 1276 roku koronę Katalonii i Aragonii otrzymał jego starszy syn Piotr III Wielki, ale zgodnie z życzeniem ojca młodszemu bratu dostało się Królestwo Majorki. Nie rządził niestety królestwem samodzielnie długo, bo już w niespełna 3 lata po śmierci ojca uznał się za lennika starszego brata. Była to kara za popieranie buntowników działających przeciwko bratu w Katalonii, przyczyniły się do tego również knowania i i intrygi kupców z Barcelony, którzy na Majorce prowadzili rozliczne interesy, którym nie zawsze sprzyjał Jakub II. Pamiętając o sukcesji otrzymanej od ojca i o złożonym mu przyrzeczeniu posłusznie prowadzi budowę katedry, której ojciec nie dokończył. Budowa la seu trwała prawie 500 lat, stąd też mnóstwo tu detali charakterystycznych dla różnych epok architektonicznych, co nie zmienia faktu, że główna bryła kościoła jest gotycka.
Katedra robi wrażenie już z zewnątrz rozmachem i bogactwem ornamentyki. Ogromne, kunsztownie zdobione przypory odciążyły wewnętrzne filary. Obecnie pełniąca rolę bramy głównej (Portal Major) jest wg znawcow tematu bardzo niedoskonałą rekonstrukcją poprzednio istniejącej gotyckiej bramy. Mnie podoba się bardzo, lubię gotyk czy w tej wersji neogotyk, pełen misternych rzeźb i reliefów kryjących wiele znaczeń. Każdy łuk wieńczący przypory jest pięknie delikatnie ozdobiony, a w niszach portalu postacie apostołów i dostojników Kościoła.
Po kilku chwilach oczekiwania wchodzimy do katedry. Poraża żółte sztuczne światło, ktorego w każdym miejscu jest za dużo. Szukam prac wykonanych ręką Gaudiego. Wiem, że przy tym świetle i moich umiejętnościach niewiele pokażą zdjęcia, dlatego chłonę każdy szczegół starając się, aby nie uronić niczego i móc później podzielić się tym przeżyciem. A to co zrobił tu Gaudi jest rzeczywiście na miarę nie tylko wielkiego talentu, ale i wizjonerstwa. Wspaniele kuty baldachim, w świetle wiszących latarni, zawieszony tuż nad klasycznym ołtarzem wzorowanym na średniowiecznych stołach ofiarnych, rzeczywiście zgodnie z zamysłem architekta, przypomina koronę cierniową.Piękne kute z blachy lichtarze, autorstwa Gaudiego, oplatają kolumny. Niestety Gaudi nigdy nie dokończył prac w La Sue, to więc co widzimy jest tylko z grubsza zarysowanym projektem. Nawę główną otaczają kaplice. W jednej z nich też autorstwa wielkiego wizjonera pokazano symbolicznie cud w Kanie Galilejskiej - "wychodzące" ze ściany ceramiczne dzbany, w innym jej miejscu na ścianach pływają rybki i wiją się roślinki wodne.
Zlecenie Gaudiemu odrestaurowania miało na celu przywrócenie katedrze dawnej świetności i pierwotnego majestatu. Niestety wizje Gaudiego zbyt nowatorskie na początek ubiegłego wieku doprowadzić musiały do konfliktu ze zleceniodawcą co zakończyło ich współpracę i spowodowało pozostawienie prac w stanie niedokończonym. Jedną z kwestii spornych było oświetlenie kościoła. Gaudi, wielbiący gotyk, chciał rozświetlić katedrę, ale nie naruszając porządku architektonicznego murów głównych. Dlatego do rozjaśnienia wnętrza użył światła elektrycznego, co nie spotkało się z aprobatą zleceniodawcy. Przeniesienie bogato zdobionych barokowych stalli chóru ze środka kościoła pod ścianę w prezbiterium również nie było zrozumiałe dla biskupa. Chyba jednak czarę goryczy przelała zmiana dotycząca ołtarza głównego, bogatego barokowego wielbiącego Stwórcę, zastąpił ascetyczny stół z alabastru. Nie do końca wiadomo, dlaczego dzieło Gaudiego nigdy nie zostało ukończone. Jedni skłaniają to na karb wybujałego ego artysty, które nie pozwoliło przyjąć mu żadnych krytycznych uwag, inni twierdzą, że rosnąca sława architekta spowodowala przyjęcie innych zleceń, które mógł wykonywać jak zapragnąl i nikt mu niczego nie narzucał i nie kwestionował. Kiedy w 12 lat po opuszczeniu Palmy zginął pod kołami tramwaju historia jego pracy w La Sue zakończyła się.
Po wyjściu z katedry udajemy się na Plac Kortezów. Zwraca uwagę ładny średniowieczny, ogromnych rozmiarów ratusz z pięknymi wieżyczkami, pod najstarszym wg tradycji drzewem oliwnym o nieprawdopodobnie powykręcanych korzeniach ustawia się kolejka do zdjęcia. Mnóstwo ludzi, gwar, śmiech. Cały świat zjechał do Palmy.
Postanawiam wyalienować się z tego rozentuzjazmowanego tłumu. Wędrując labiryntem uliczek przypominających arabską medinę docieram, do Placu św. Eulalii (Placa de Santa Eulalia), niewielkiego uroczego placyku, na którym stoi piękna świątynia gotycka, kościół pod wezwaniem patronki Barcelony, św. Eulalii.
W 1276r. był miejscem koronacji Jakuba II na władcę Majorki. W swoją historię ma wpisany rownież jedeń z najczarniejszych dni w dziejach stolicy. Na skutek pomówienia społeczności żydowskiej o bluźniercze przedstawienie ukrzyżowania Chrystusa dla pośmiewiska tuż przed Wielkanocą 1435 roku, pomimo braku jakichkolwiek dowodów, natychmiast skonfiskowano im majątki i skazano na spalenie. Od stosu mogli uchronić się przyjmując chrześcijaństwo. To właśnie w kościele św. Eulalii odbył się masowy chrzest tych których nigdzie nie chciano i wszędzie byli solą w oku.
Nie tylko mnie podobała się Palma. Tak Fryderyk Chopin pisał do Juliana Fontany po przyjeździe na Majorkę w listopadzie 1838 roku.
"Jestem w Palmie między palmami, cedrami, kaktusami, oliwkami, pomarańczami, cytrynami, aloesami, figami, granatami itd.(...). Niebo jak turkus, morze jak lazur, góry jak szmaragd, powietrze jak w niebie. W dzień słońce, wszyscy letnio chodzą, i gorąco; w nocy gitary i śpiewy po całych godzinach. Balkony ogromne z winogronami nad głową; mauretańskie mury. Wszystko ku Afryce, tak jak i miasto, patrzy. Słowem, przecudne życie. (...) Mieszkać będę zapewne w przecudownym klasztorze, najpiękniejszej pozycji na świecie: morze, góry, palmy, cmentarz, kościół krzyżacki, ruiny moskietów, stare drzewa tysiącletnie oliwne. A, moje życie, żyję trochę więcej... Jestem blisko tego, co najpiękniejsze. "