Voss to ładne miasteczko, jest przede wszystkim ośrodkiem sportów zimowych. Warty zwiedzenia jest XIII wieczny kościół Vangskyrkja, grubość ścian miejscami sięga 2 m, a całość wieńczy ośmiokątna iglica. Wnętrze zachwyca barwną dekoracją, o czym nie mogłyśmy się przekonać, gdyż kościółek był zamknięty.
Następnego dnia wykupiłyśmy bilety na słynną wycieczkę pt. "Norwegia w zarysie". Najpierw jechałyśmy pociągiem z Voss do Myrdal, gdzie zaczyna się trasa jednej z najsłynniejszych kolejek górskich w Europie - Flamsbana. Wąskotorowa kolejka zjeżdża w głąb doliny Flam i na odcinku 20 km pokonuje różnicę wysokości prawie 900 m. Tory biegną w dół zbocza systemem serpentyn i ręcznie przekopanych tuneli ( budowa trwała ok. 20 lat). W jednym z tuneli kolejka pokonuje aż 300 metrowy spad. Przy jednym z wodospadów pociąg zatrzymuje się na kilkanaście minut aby turyści mogli zrobić zdjęcia. Sam przejazd robi naprawdę wrażenie.
We Flam przesiadka na statek wycieczkowy do Gudvangen - tu mogłyśmy z jego pokładu podziwiać piękno i majestat fiordów, tym bardziej, że pogodę miałyśmy wspaniałą.
Gdy dopłynęłyśmy do Gudvangen, była kolejna przesiadka na autobus i powrót do Voss. Po drodze czekał nas jeszcze karkołomny podjazd pod górę z piękną panoramą na dolinę, z której przyjechaliśmy. Cała wycieczka była sprawnie zorganizowana, przewodniczki w strojach ludowych służyły zawsze pomocą, informowały na bieżąco co zwiedzamy i pomagały przy przesiadkach. Całość trwała ok. 6 godzin.
Podsumowując - wycieczka bardzo ładna, ale zdecydowanie przereklamowana. Dobra dla wycieczek autokarowych, które nie mają na nic ( czyli na zwiedzanie) czasu. Ja, gdybym teraz miała tam jechać, podjechałabym z Flam do Myrdal kolejką a następnie wybrałabym zejście na piechtę doliną z Myrdal do Flam. Trasa prawie na cały dzień ale widoki są tego warte.