Lecimy do Manili gdzie mamy przesiadkę w samolot do Coron. Lotnisko to wygrało ranking wśród najgorszych na świecie w 2013 roku jednakże dla mnie jest najlepsze a to z tego względu że w poczekalniach są ustawione telewizory Samsunga na których w kółko lecą mecze NBA:) Koszykówka na Filipinach rządzi totalnie!!
Mogę tam siedzieć kilka godzin z przyjemnością patrząc się w ten ekran. Mało tego, dzięki temu można wejść w relacje z innymi oczekującymi, wszyscy patrzą w ten telewizor no bo gdzie mają patrzeć i się emocjują:)
Tego dnia akurat zdążyłem na mecz mojej ulubionej drużyny Golden State Warriors z najlepszą drużyną świata obecnie, której nie cierpię czyli Miami Heat. Wynik na styku pół minuty do końca meczu Steph Curry ma piłkę rzuca za trzy trafia GSW wychodzi na prowadzenie . Krzyczę i klaszczę zemną jeszcze naście osób podnosi okrzyk. 10 sekund do końca jednak i piłka w rękach Lebrona, oczywiście drań trafia. Miami ma więcej tu fanów więc wrzawa na lotnisku jest większa, ja zaś załamuję ręce i pozostawiam w powietrzu nostalgiczne „kuuurwa ” na które reaguje obok siedzący Filipińczyk który „kurwa” zna bardzo dobrze bo stacjonował w Polsce na statku trzy miesiące :)
Na Coron może nie ma taśmy na bagaże i obsługa podaje je sama ale za to witają nas waleniem w bębny. Jedziemy z 40 minut za 150 pesso vanem do centrum tej miejscowości wypoczynkowej gdzie po porównaniu cen i standardów wybieramy Hotel Jazmin (2200pesso/ 4os/noc)